Kraków wciąż bez cmentarza dla zwierząt! Gdy w Europie zwierzęta spoczywają obok swoich właścicieli, pod Wawelem nie ma nawet miejsca dla pupili. Czy to się wkrótce zmieni?
W Niemczech czy we Włoszech właściciele mogą spocząć w jednym grobie ze swoimi domowymi zwierzętami. W Krakowie – mieście, które lubi mówić o ekologii, empatii i europejskich standardach – od lat nie udało się stworzyć nawet zwykłego cmentarza dla zwierząt.
Choć Rada Miasta przyjęła w 2023 roku uchwałę w tej sprawie, a prezydent powołał specjalny zespół, efekty są żadne. Minęły dwa lata, a w temacie... cisza.
Europa grzebie razem
W wielu europejskich krajach pochówek zwierząt jest od dawna oczywistością, a lokalne przepisy pozwalają nawet na wspólne miejsca spoczynku ludzi i ich pupili.
Niemcy – w niektórych miastach (np. Hamburg, Essen, Koblenz) dopuszcza się wspólny pochówek człowieka i jego zwierzęcia, o ile oboje zostali skremowani i złożeni w oddzielnych urnach.
Włochy – część regionów zezwala na pochówki urn z prochami zwierząt w grobach rodzinnych.
Francja – mimo że wspólny pochówek jest zakazany, istnieją liczne, profesjonalne cmentarze dla zwierząt, jak słynny „Cimetière des Chiens” pod Paryżem.
Wielka Brytania – dopuszcza się symboliczne formy upamiętnienia, a zwierzę można pochować nawet na prywatnym terenie, jeśli właściciel przestrzega określonych zasad sanitarnych.
Najwięcej cmentarzy zwierząt znajduje się w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie. Opinią bardzo luksusowego cieszy się działający od 1896 roku cmentarz dla zwierząt w Hartsdale dzielnicy White Plans, nieopodal Nowego Jorku.
Tymczasem w Polsce – a szczególnie w Krakowie – nadal obowiązuje zakaz wspólnych pochówków, a o cmentarzu dla zwierząt możemy jedynie pomarzyć.
Żona obok psa?
Sprawa budowy cmentarza dla zwierząt w Krakowie została podnoszona przez władze miasta już wiele lat temu. Jeszcze za "wczesnego" Jacka Majchrowskiego w radzie miasta odbywały się liczne dyskusje na ten temat. Do historii przeszło stwierdzenie jednego z ówczesnych radnych, który sprzeciwił się budowie grzebowiska, argumentując to słowami, że nie chce, by jego żona została pochowana obok psa. Warto dodać, że ów radny nie miał ani żony ani psa.
13 września 2023 roku rada przyjęła uchwałę, która miała wreszcie rozwiązać problem. Prezydent powołał zespół zadaniowy, który miał przygotować koncepcję i wskazać lokalizację miejsca pochówku zwierząt towarzyszących. I co dalej? Nic.
Nie ma decyzji, nie ma projektu, nie ma działki. Jest za to cisza, która trwa już dwa lata.
Kraków, który lubi chwalić się tytułami „zielonego” i „otwartego miasta”, w tym temacie pozostaje w ogonie Polski.
W innych miastach – to działa od lat
Pierwszy w Polsce cmentarz dla zwierząt, „Psi Los” w Koniku Nowym pod Warszawą, powstał już w 1991 roku i działa do dziś. Swoje miejsca pamięci dla pupili mają Ropczyce, Poznań, Bytom, Bydgoszcz, Piła, Słupsk, Wrocław – lista jest długa. W wielu z nich działają kolumbaria – ściany pamięci, w których urny z prochami zwierząt spoczywają w godnych, uporządkowanych przestrzeniach.
Tymczasem w Krakowie właściciele psów, kotów czy królików wciąż muszą szukać alternatyw. Niektórzy jadą dziesiątki kilometrów do innych miast, inni – łamiąc prawo – zakopują zwierzęta w ogródkach lub lasach. Miasto milczy, a mieszkańcy czują, że problem zostaje zepchnięty pod dywan.
Nie tylko kwestia emocji
Cmentarze dla zwierząt to nie fanaberia. To odpowiedź na realną potrzebę i na problem środowiskowy. Nielegalne pochówki mogą być niebezpieczne – dla gleby, wód, a nawet innych zwierząt.
To także kwestia godności i szacunku. Dla wielu ludzi pochówek pupila jest formą pożegnania, terapii i zamknięcia ważnego rozdziału życia. W świecie, w którym zwierzęta są częścią rodzin, brak takiego miejsca w Krakowie po prostu nie przystoi.
Kiedy wreszcie się obudzimy?
Miasto z ambicjami, aspirujące do miana europejskiej metropolii, nie potrafi stworzyć miejsca, które w innych krajach funkcjonuje od dziesięcioleci. Czy naprawdę tak trudno wyznaczyć działkę i dopuścić prywatnego operatora? Czy trzeba kolejnych lat analiz i „zespołów zadaniowych”, by postawić kilka metrów kwadratowych ziemi dla naszych zwierząt?
Kraków nie raz udowodnił, że potrafi być pionierem. Ale w tym przypadku – zamiast wyprzedzać innych – został w tyle. Czas, żeby to zmienić. Bo w XXI wieku wstyd, by w mieście, które tyle mówi o empatii, nie było miejsca dla tych, którzy dawali nam bezwarunkową miłość.



