Logo Kanał Krakowski
  • Fala faktów
  • Głos z kanału
  • W nurcie rozmowy
  • Ściek medialny
  • Luźne fale

Obserwuj nas na:

  • Fala faktów
  • Głos z kanału
  • W nurcie rozmowy
  • Ściek medialny
  • Luźne fale
Reklama - duża
  1. Strona główna

Ściek medialny

Przescrollowane. Łąka jest za mało zielona, a Aleksandra "nie wiem, więc jestem" Owca

Przescrollowane. Łąka jest za mało zielona, a Aleksandra "nie wiem, więc jestem" Owca

27 października 2025 | 07:36

"Nie mamy decyzji”, „nie mamy powodu”, „nie jestem w stanie”, „mamy wątpliwości”, czy też proste „nie wiem” - oto zapis rozmowy z krakowską radną i szefową partii Razem Aleksandrą Owcą, której wysłuchał nasz publicysta Paweł Królik. Co jeszcze wygrzebał w (social)mediach? Absurd goni absurd. Nowy pomnik w Krakowie?! Co prawda Donald Trump nie dostał pokojowego Nobla, jednak honor Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej został uratowany (częściowo przynajmniej), gdyż przedstawiciel USA Eric Lu zwyciężył w XIX Konkursie chopinowskim. Piszę, że przynajmniej częściowo, bo biedny chłopak zwrócił na siebie uwagę administracji pomarańczowego prezydenta, więc kto wie, czy ICE (Immigration and Customs Enforcement) nie sprawdza mu legalności pobytu. Natomiast w Krakowie trwa fetowanie Yehudy Prokopowicza, krakowskiego uczestnika konkursu. Gazeta Krakowska pisze, że na razie w naszym mieście koncert, no i to tak jakoś mało, co jeszcze prezydent zamierza zrobić, dziennikarz wręcz zadaje dramatyczne pytanie: czy Kraków powinien młodego Prokopowicza uhonorować? Uważam, że tak, bo możemy na przykład zbudować jakiś pomniczek, albo imieniem Yehudy nazwać powstające centrum muzyki. Do boju redaktorzy, wymyślcie również coś głupiego, nie zatrzymujcie się tylko na rzucaniu pustych haseł! Nie wiem, więc jestem Redaktor naczelny „Kanału Krakowskiego” jakiś czas temu postawił dość ryzykowną tezę, że miejska radna partii Razem Aleksandra Owca idealnie nadawałaby się na parlamentarzystkę, co więcej, wieszczył, że niedługo tak się stanie. A ja słuchałem ostatnio radnej w Radiu Kraków i powiem tak - chroń nas panie Boże, przed takimi posłankami. Radnymi zresztą też. ZOBACZ TAKŻE: „Rozgrywa nas jak uczniaków”. 33-latka trzęsie radą miasta To jest radna, która umie tylko kwestionować, nie wiedzieć, i przeczyć. Słowa klucze z wywiadu: „nie mamy decyzji”, „nie mamy powodu”, „nie jestem w stanie”, „mamy wątpliwości”, czy też proste „nie wiem”. To ja podziękuję za taki przekaz, za taki sposób pracy, za taki sposób uprawiani polityki. Niechże już to Razem siedzi pochowane po piwnicach i tam kontestuje rzeczywistość, a parlament zostawi tym, którzy rzeczywiście chcą coś zmieniać.  Pilna kontrola Kolejna gwiazda partii Razem, posłanka tym razem, Daria Gosek-Popiołek, w ostatnim tygodniu napisała list do wojewódzkiej konserwator zabytków, aby ta przeprowadziła „pilną kontrolę prac jakie wykonał inwestor” w byłym budynku Miastoprojektu, a obecnie prywatnym budynku przeznaczonym na hotel.  Z facebookowego wpisu wynika, że panią posłankę denerwuje to, ze nie zachowuje się budynku w którym „zaprojektowano Nową Hutę” w oryginalnym kształcie, wszak powinien zostać nienaruszony zostać zachowany dla potomności. Na szczęście internauci nie do końca zgadzają się z panią Popiołek, podając przykłady pustego i niszczejącego hotelu Forum, czy hotelu Cracovia.  Dodam jeszcze, że drugiej legendy o odcisku stopy królowej Jadwigi w ścianie kościoła Na Piasku nie będzie. Nikt nie będzie opowiadał w którym miejscu kapał i wsiąkał w podłogę tusz kreślarski wymieszany z łzami projektanta miejsca pod klub kultury Jędruś.  Zielone? Za mało zielone! Czy o Białych Morzach może decydować tylko Akcja ratunkowa dla Krakowa, jedna z przybudówek Łukasza Gibały? Miasto ogłosiło sposób zagospodarowania tych nieużytków, po przeprowadzeniu konsultacji społecznych. Wbrew obawom nie powstanie tam pole golfowe, 80 proc. terenu będzie zielona, na pozostałym zbudowane zostaną boiska i niezbędna infrastruktura. I co? I wała - aktywistom się to nie podoba.  ZOBACZ TAKŻE: Filozof od finansów, czyli kazania Gibały na temat miejskiego budżetu Wszak tylko oni mają monopol na mówienie jak mieszkaniec Krakowa ma spędzać czas wolny. Nie na boisku. Tylko na spacerze ścieżką wzdłuż dzikiej przyrody. Przyjedzie ktoś spoza Krakowa? Absolutnie! Tylko Krakusy (czy z grobowcem na Rakowicach?). Nie wolno żebyś dojechał w okolice atrakcji samochodem. Tylko komunikacją miejską. I tak dalej, i tak dalej. Przypominam, chodzi o 34 hektary dzikich nieużytków.

Więcej…

Przescrollowane. Gibale się kurczy, Miszalskiemu grożą, a Jaśkowiec zasłania dzieci

Przescrollowane. Gibale się kurczy, Miszalskiemu grożą, a Jaśkowiec zasłania dzieci

20 października 2025 | 09:07

Miasto tętni życiem, ale w sztabie Gibały panika. W wywiadach żale, w sieci histeria, wśród pachołków zamieszanie. Kraków rośnie, tylko jego samozwańczy zbawca maleje. I jak zwykle, winni są wszyscy inni - pisze nasz publicysta Paweł Królik. Zapraszamy na cotygodniową wycieczkę po krakowskich (social)mediach. Podli zdrajcy Wszędzie rośnie, tylko Gibale się kurczy. Otóż nasz powszechnie ukochany prawie prezydent Krakowa Łukasz Gibała, w przerwie pomiędzy pokazywaniem wspaniałości barów mlecznych, wycieczek krajoznawczych po Nowej Hucie, tradycyjnym szczuciem na Aleksandra Miszalskiego, udzielił wywiadu tygodnikowi Do Rzeczy. Wywiad jest mocno wyborczy, taki z ostatniej fazy kampanii, kiedy trzeba rzucić wszystkie paskudztwa na stół, by zohydzić przeciwnika, więc nawet nie ma co go cytować szerzej – kto kiedykolwiek czytał Gibałę, ten potrafi sobie to wyobrazić. Jedna rzecz tylko rzuca się w oczy, zresztą rzecz mocno przez samego kandydata in spe eksponowana, a mianowicie teoria, że Kraków się wyludnia, że ludzie stąd albo już uciekają, albo zamierzają w najbliższym czasie z krzykiem się oddalić. Bo choć wszelkie dane pokazują, że Kraków jako jedno z niewielu miast w Polsce od kilkunastu lat wciąż zwiększa ilość mieszkańców, to tylko Gibale się kurczy. Nie wiem, może to akurat Ci, którzy bardzo chcieli zagłosować na niego w wyborach, ale jednak postanowili wyjechać, no i tego upragnionego zwycięstwa po raz kolejny też mu nie dadzą. Podli zdrajcy. Pachołek Gibały Czasem ilość nie idzie w jakość. Inkwizytorzy spod znaku Krowoderskiej tak bardzo postanowili zarzucić facebooka kontentem, w którym z miną niewiniątek chcieliby wgryźć się w gardła konkurentów politycznych swego patrona, że również przestali zwracać uwagę na prawdę, tym razem historyczną. Niejaki Krzywak, z miną godną lepszej sprawy udowadniał, że człowiek zdejmujący transparent z miejsca, gdzie takowy nie powinien się on znajdować, to to samo co pałowanie studentów w 1968… Wtf? - chciałoby się zapytać po raz pierwszy… A po raz drugi te niecenzuralne słowa cisną się na usta, kiedy słyszy się, że tychże studentów protestujących przeciw władzy pałował… ZBOWiD. Tak, ZBOWiD – Związek Bojowników o Wolność i Demokrację, organizacja zrzeszająca emerytowanych utrwalaczy władzy ludowej, takich co to na pałkach mogliby się ewentualnie podpierać… ZOBACZ TAKŻE: Ławka dialogu, czyli siedź i mów, że ci źle No ale inkwizytorowi Krzywakowi najwyraźniej ZBOWiD pochrzanił się z ORMO, tak jak od dawna myli mu się rola dziennikarza z rolą działacza, bezstronnego hapennera z rolą pachołka noszącego transparenty za Łukaszem Gibałą. Pewnie lepiej poukładałoby mu się w życiu, gdyby uważał na lekcjach historii w szkole. Kasia i Grzesio bez zdjęcia Poseł Dominik Jaśkowiec przyjął po raz kolejny w parlamencie na wycieczce dzieci z Krakowa. Słusznie. Niech się od maleńkości uczą, że zarabianie na życie czczym gadaniem z mównicy sejmowej ma głęboki sens ekonomiczny, zwłaszcza dla parlamentarzysty. Znacznie większy niż odbijanie karty na zmiany w fabryce, czy zasuwanie w kawiarnianym ogródku. Niech się dowiedzą, że jak jeden poseł, można bezkarnie żerować na tragedii osób chorych na raka, a potem zasuwać 200 km/h po ekspresówce i nie przyjmować mandatu. Że można też jak poseł z naszych okolic naprutym jak szpak wchodzić na salę sejmową a potem przepraszać, no, że sorry, ale choroba alkoholowa. ZOBACZ TAKŻE: Bez przyspieszenia. Dokąd płynie krakowska brygantyna? Ale nie o tym… Bo kilkoro dzieci pamiątki z tego wyjazdu mieć nie będzie. Poseł Jaśkowiec postanowił bowiem, jak to ma w zwyczaju, zaszczycić dzieciaczki swoją osobą na zdjęciu grupowym. Dumnie ustawił się w pierwszym szeregu, i niestety wielkim swym majestatem przysłonił kilkoro z nich. Więc Kasia, a może Grzesio, ledwie grzywką zza „majestata” tylko wystaje. Ale wiadomo. Najważniejsi są tylko ci są w pierwszym szeregu, jeśli nie siedzą w pierwszych ławach sejmowych. Prezydent na smyczy Robert de Niro chce zbudować hotel w Krakowie. Czy zbuduje to się jeszcze okaże, bo jak zwykle, przy każdej inwestycji, protestują mieszkańcy. Nie wiem czy tak można powiedzieć, ale z treści notatki w Gazecie Krakowskiej, zrozumiałem, że stery buntu przeciwko układowi komunikacyjnemu wokół obiektu w dawnym Miastoprojekcie chce dzierżyć miejska radna Agnieszka Łętocha. ZOBACZ TAKŻE: "W Krakowie trwa polowanie na Miszalskiego" [WYWIAD] Zapowiedziała ona bowiem podczas otwartego spotkania z ZDMK i inwestorem, że jeśli droga poprowadzona będzie po myśli inwestora, a nie mieszkańców (wiadomo: deptak, wycinka drzew, zmniejszenie liczby miejsc parkingowych) to ona nie udzieli absolutorium prezydentowi Miszalskiemu w tym roku i do końca kadencji i do tego będzie również namawiać kolegów z okręgu. Słusznie. Pani radna z KO wie, że kampania wyborcza trwa całą kadencję i trzeba pokazać, że trzyma na krótkiej smyczy jakiegoś tam prezydenta z KO.

Więcej…

Przescrollowane. Owca nie razem, Gibała bez baru, a "białe ludziki" jak zwykle...

Przescrollowane. Owca nie razem, Gibała bez baru, a "białe ludziki" jak zwykle...

13 października 2025 | 06:18

Radny Łukasz Gibała podsumował tydzień pracy jako radny. Nie przemęczał się. Napisał trzy interpelacje. Chciałbym jeszcze wierzyć, że napisał je sam - pisze nasz publicysta Paweł Królik. Oto jego subiektywne podsumowanie ostatnich dni w krakowskiej polityce. Krakowska radna Aleksandra Owca z Partii Razem udzieliła wywiadu, w którym zdecydowanie zapowiedziała, że jej ugrupowanie pójdzie do wyborów samodzielnie, że nie działa na nich straszenie rządami PiS-u. Nie przestraszył jej nawet pytający dziennikarz, który zauważył, że brak jedności może spowodować, że rządzić będzie koalicja Konfederacji i skrajnej prawicy. Partia Razem ma dać ludziom realny wybór, a nie budować koalicję z lewicą Czarzastego, które jest w tej chwili w koalicji z liberałami. No więc przypominam, że radna Owca już raz dała realny wybór - mówiąc publicznie, że ona na Trzaskowskiego nie zagłosuje. Wtedy też straszniejszy był jej proeuropejski liberał, niż prawicowy no-name. Właśnie zaczynamy spijać konsekwencje tych decyzji. Czytam zachęty do szczepienia na COVID i przeciwko grypie. Czytam, że w Krakowie można zrobić to zarówno w placówkach podstawowej opieki zdrowotnej i niektórych aptekach. No i w aptece świadkiem byłem czegoś, co trudno mi nawet opisać… W centrum handlowym, w sieciowej placówce, przy okienku po lewej stłoczonych stało kilku emerytów, którzy wypełniali ankiety przed szczepieniem, potem sympatyczna pani przeprowadzała ich gdzieś na zaplecze, gdzie - mam nadzieję - dokonywano samego aktu szczepienia. W tym samym czasie do okienek po prawej stała kolejka prychających, kasłających ludzi kupujących syropy, tabletki przeciwgorączkowe i testy na COVID.  Radny Łukasz Gibała podsumował tydzień pracy jako radny. Nie przemęczał się. Napisał trzy interpelacje. Chciałbym jeszcze wierzyć, że napisał je sam, męcząc się i skrobiąc w pocie czoła teksty, cyzelując każde zdanie. Obawiam się jednak, że nawet i interpelacje w jego imieniu piszą mu jego ludzie - wolontariusze, pracownicy, współpracownicy jednego ze stowarzyszeń, czy ruchów miejskich jakie wokół siebie gromadzi. A poza tym bywał, zasiadał w ławach, odwiedzał i zwiedzał. W knajpie musiał być jakieś lepszej niż bar mleczny, bo zdjęciami z posiłku się nie podzielił na Facebooku. Cysorz to ma klawe życie... Tymczasem ramię medialne Gibały, blog Krowoderska zaczyna gonić w piętkę. Tak bardzo chce pokazać, że w Krakowie mamy do czynienia z „epidemią kolesiostwa”, że ostatnio starał się udowodnić, że zdjęcie z Aleksandrem Miszalskim dało pracę Piotrowi Kempfowi, dyrektorowi regionalnemu Lasów Państwowych. Rzeczywiście znaleźli takie zdjęcie, choć nie wiadomo kiedy robione. Faktem jest za to, że Kempf dyrektorem został zanim Miszalski został prezydentem Krakowa, więc jakiekolwiek zdjęcie w żaden sposób mu nie mogło pomóc. Ale co to dla fachowców z Krowoderskiej… A kysz, a kysz!

Więcej…

Przescrollowane. Filozof poucza plastyczkę, Komarewicz sączy poparcie niczym mleko

Przescrollowane. Filozof poucza plastyczkę, Komarewicz sączy poparcie niczym mleko

06 października 2025 | 07:00

Krakowska polityka znów dostarcza emocji – od personalnych utarczek po mleczne kandydatury. Zaiskrzyło między Jaśkowcem a Gibałą, Wantuch wpadł w butelkowy szał, lewica wzięła zdrowotną pauzę, a Hołownia pakuje zabawki. Na horyzoncie zaś błyszczy Komarewicz – kandydat z poparciem jak tłuszcz w mleku. O wszystkim pisze nasz publicysta Paweł Królik. Zaiskrzyło pomiędzy posłem Dominikiem Jaśkowcem a radnym Łukaszem Gibałą. Gibała publicznie, na swoim profilu, odsądził od wykształcenia i umiejętności żonę Jaśkowca, która pracuje w samorządowej jednostce. Bo pani Jaśkowcowa pracuje w jednostce od wód, a z pierwszego wykształcenia jest nauczycielką plastyki, ma też studia podyplomowe w różnych kierunkach, ale i sporo lat doświadczenia. Zauwayć trzeba, że poucza ją w tym zakresie Gibała, filozof, dziedzic alkoholowych pieniędzy, który ostatnio chyba nawet nie chwali się żadnym biznesem, a z sukcesów wyborczych, na które wydał mnóstwo kasy, to został… radnym. Pana posła Jaśkowca to tylko zapytam, czy ma kaca moralnego, bo jeszcze w ostatniej kampanii ochoczo fotografował się z Łukaszem Gibałą na wspólnej konferencji prasowej, wszak Kraków wart był mszy, skoro odrobine poparcia w kampanii można było zyskać. No i zdjęcia. Z którego ciężko teraz się nawet odciąć.  Dawno niewidziany Łukasz Wantuch (kiedyś radny, człowiek sypiący pomysłami tak szybko jak szybko łapkami przebierał króliczek z reklamy baterii), popadł konkretnie wszelkiej maści „wolnościowcom” spod znaku - to moje bagienko, i wara Ci od niego ośle. Otóż oburzył się Wantuch niemożebnie na sieć handlową o niemieckich korzeniach, która szeroko zareklamowała wodę źródlaną (nawet nie mineralną), w butelce o pojemności 3,001 litra, co nie podpada pod wprowadzony 1 października system kaucyjny. Trzeba uczciwie przyznać, że Wantuch o kaucyjności za butelki mówi od wielu lat, wiec pomysł niemożliwie go wkurzył. Nasłuchał się od szurów epitetów paskudnych - chyba nawet więcej niż z racji organizacji pomocy dla Ukrainy, czy walki z antyszczepionkowcami. Nikt przecież nie będzie Polakowi mówił, że nie może wyrzucić pustych butelek za płot, do lasu, czy przy drodze do bagienka. Ale… sieć się zreflektowała - i niespodziewanie wodę wycofała. Wygrał spisek antypolski, brukselski i wszeteczny. Tylko około 30 procent krakowskich uczniów będzie uczestniczyć w zajęciach edukacji zdrowotnej. Co to oznacza? Czy to, że narrację w sprawie treści przekazywanych na tych lekcjach przejęła prawa strona sceny politycznej razem z Kościołem Katolickim? Czy po prostu to, że rodzice postanowili zdjąć z dzieci jeden z nieobowiązkowych przedmiotów, żeby zbyt nie przeciążać pociech obowiązkami szkolnymi? Bez względu na motywację - chcę zadać jedno pytanie politykom i polityczkom Koalicji Obywatelskiej i Lewicy - co zrobiliście tutaj na krakowskim podwórku, by przekonać, że warto na zajęcia chodzić? Nie spotkałem się z ani jedną akcją, listem, apelem, postem Waszym przekonującym rodziców, by dzieci nie wypisywać. Pochowaliście głowy w piasek, oddaliście pole konserwatystom i jacyś tacy zawstydzeni w ogóle nie poruszaliście tego tematu. Personalnie nie wskażę na żadną z licznych pełnomocniczek prezydenta Krakowa, ani żadnego z radnych, po których spodziewałem się jednak jakiegokolwiek wsparcia dla rządowego projektu. Szymon Hołownia zbiera zabawki i idzie do innej piaskownicy - mam nadzieję, że w obcych językach równie sprawnie wychodzą mu inteligentne bon moty. W partii Polska 2050 z nazwiskiem byłego przywódcy w nazwie będzie zmiana na stanowisku przywódcy. Kandydatów jest już kilku poważnych i mniej poważnych. Są i posłowie i ministrowie, i sześciu króli. Myślę, że poważnym kandydatem powinien być i Rafał Komarewicz. Wszak lubi kandydować z poparciem na poziomie tłuszczu w mleku. A to będzie dobra rozgrzewka przed następnymi wyborami powszechnymi. Bo w jego przypadku na ONZ, ani nawet na Polską Izbę Mleka nie ma co liczyć.  Polskie Stronnictwo Ludowe staje w obronie mieszkańców Małopolski przed nierównym traktowaniem ze strony Krakowa. Trudno nie zgodzić się z nimi, że wejście w życie przepisów o strefie czystego transportu 1 stycznia 2026 roku spowoduje, że części mieszkańców Małopolski zostanie utrudniony dostęp do instytucji wojewódzkich, placówek leczniczych, uniwersytetów. Tej części, której nie stać na nowe auta. Słusznie robi PSL. Trzeba robić wszystko, żeby nie konkurować z Komarewiczem i jego kolegami do Polskiej Izby Mleka.

Więcej…

Przescrollowane. Nalot na KHK, pieniądze pijanego i referendum

Przescrollowane. Nalot na KHK, pieniądze pijanego i referendum

28 września 2025 | 20:15

Krakowska scena polityczna buzuje: od polowania radnych na etaty, przez flirty Gibały z lewicą i prawicą, po referendum, którego większość mieszkańców wcale nie chce – a wszystko doprawione sondażami, pieniędzmi i internetowym festiwalem „ekspertów” od metra. Nasz publicysta Paweł Królik przescrollował dla Was media, te tradycyjne i te społecznościowe. Dziewczyny lecą na Gibałę Radna Owca z radnym Starobratem zrobili nalot na Krakowski Holding Komunalny - szukając zatrudnionego tam Szczęsnego Filipiaka, szefa krakowskiej PO. Znaleźli. Udowodnili tym samym, ze dokładnie dali się ponieść histerii medialnego zaplecza Łukasza Gibały, która tropi spiski wszędzie naokoło. Że Starobrat, to sie nie dziwię, ale że Owca, radna z partii Razem? Czy tak samo jej blisko do bananowego  dziedzica alkoholowej fortuny jak posłance Darii Gosek-Popiołek? Cóż ma w sobie Gibała, że tak na niego lecą dziewczyny z jądra lewicowych partii? Chyba środki produkcji… Liczą podpisy A propos. Na blogu Krowoderska - nudy. Chłopcy zapętlili się w odmianie w języku polskim słów niezbędnych do zorganizowania referendum. Już niczego nie udają. Że są jakimś satyrycznym blogiem czy czymś takim. Już nawet Krzywak nie musi nosić transparentów za swoim pryncypałem. Już dzielą stanowiska po PO. Już liczą podpisy referendalne. ZOBACZ TAKŻE: Żart, który pachnie prokuraturą. A Borejza w sandałach szczuje i poucza Pieniądze pijanego A swoją drogą radny Drewnicki wykazał się wyjątkowo krótką pamięcią. W wywiadzie dla Kanału Krakowskiego ogłosił, że widzi możliwość współdziałania z Gibałą, Razem i Konfederacją w celu przeprowadzenia referendum o odwołanie władz. Pomijam już, że nie po to ustawodawca dał możliwość zrobienia referendum (nie do bieżącej nawalanki politycznej, ale by odwołać włodarza gdy przeskrobie coś naprawdę poważnego), ale przypominam panu Drewnickiemu, że to Gibała tworzył kordon sanitarny wokół PiS i pierwszy podpisywał publiczną deklarację, że nie będzie z tą partią współpracował. Więc jak panie radny? Będzie Pan musiał występować obok płatnika tej awanturki w maseczce i rękawiczkach, żeby kordon był w mocy? Zniży się się Pan do tego, bo „pieniądze pijanego nie są pijane”? ZOBACZ TAKŻE: Polityk PiS zapowiada ofensywę: "Wszyscy, byle nie Miszalski i jego klakierzy" [WYWIAD] Będzie, będzie zabawa... No i pojawiły się sondaże. Raz wygrywa w nich Miszalski, raz Gibała. Ale clou jest inne - 70 proc. krakowian nie chce żadnego referendum. Ale chce Gibała. No i co zrobisz? Ma pieniądze i znowu chce się tak zabawić, to się będzie bawić… Specjaliści od metra Ogłoszono plan przebiegu tras metra w Krakowie. Zgodnie z przewidywaniami Internet zaroił się od specjalistów od projektowania podziemnej kolejki. To kolejna umiejętność, która posiedli radni, aktywiści, dziennikarze. Tuż po tym jak pokazali, że nieobce są im zagadnienia z wojskowości, zestrzeliwania dronów i zabezpieczenia granic, pokazali kolejne talenta: tym razem związane z pokazywaniem jak należałoby poprowadzić pierwszą trasę metra. Wkrótce pierwszy śnieg, pierwsze oblodzenia na drodze. I pierwsi specjaliści od zimowego utrzymania dróg. ZOBACZ TAKŻE: Natura jest nieubłagana: większość z nas nie dożyje otwarcia pierwszej linii metra

Więcej…

Żart, który pachnie prokuraturą. A Borejza w sandałach szczuje i poucza

Żart, który pachnie prokuraturą. A Borejza w sandałach szczuje i poucza

23 września 2025 | 07:54

– Dotarło do mnie, że Krowoderskiej musiało zacząć się palić pod nogami, skoro kolejny filmik o swej wspaniałej akcji robią. Trzeci? Czwarty? A w przygotowaniu mogą mieć piąty? I szósty? Bo chyba nie bez przyczyny pada w trakcie monologu Borejzy informacja o konsultacjach z prawnikiem… I nagle jasne staje się, dlaczego tak często mówią o nieobecności na akcji skazanego prawomocnymi wyrokami ich kolegi Mateusza Jaśki (kurczę, jeśli go nie było, to po co tyle mówić, że go nie było?) – pisze nasz publicysta Paweł Królik. Obejrzałem kolejny sequel filmu o ataku zamaskowanych ludzików na dziennik podawczy urzędu miasta. Najpierw usłyszałem w nim zawiedziony skowyt, potem mnóstwo bluzgów na prawdziwych dziennikarzy, a na koniec sprytną linię obrony. Mam często takie wrażenie, że towarzystwo skupione wokół bloga „Krowoderska” (bezpośrednie zaplecze medialne Łukasza Gibały) jest tak przekonane o swojej wyższości intelektualnej nad pozostałą częścią społeczeństwa krakowskiego, że nawet tej pozostałej części do niczego nie potrzebuje. No, chyba żeby wygłosić słowo ex cathedra. CZYTAJ TAKŻE: Urząd wprowadza nowe procedury po ataku. "Wyciągnęliśmy wnioski" [WYWIAD] A w ostatnim swoim materiale pan Borejza przez 50 minut udowadnia po raz kolejny, że ich ostatnia akcja zamaskowanych ludzików w magistracie to był taki fajny happening, że boki zrywać, i musimy o tym pamiętać wbrew temu, co starają się nam wmówić. I wszyscy wiedzą, że nic złego się nie wydarzyło, poza Miszalskim, działaczami PO i usłużnymi dziennikarzami. Poznali się na tym za to strażnicy miejscy, urzędniczki i policjanci. Dodam od siebie, że nie poznał się również Łukasz Gibała. Nie poznał się na tym prezydent Miszalski, który powiadomił organy ścigania, że ktoś zamaskowany rozpylał coś na dzienniku podawczym. I napisał o tym post, który podały dalej media. I tu zabrzmiał skowyt Borejzy olbrzymi, że nikt, dosłownie nikt, nie zadzwonił do niego, jako do współautora żartu (choć nim nie był), zapytać, o co w nim chodziło. Nikogo nie interesowało, dlaczego zamaskowane ludziki pryskały czymś w urzędzie miasta – co wymyślił jego kolega, a miał brać udział inny kolega – ale dzwonić mieli do niego, wszak on jest intelektualnym guru i on wszystko wie o wszystkim, co wesołego, inteligentnego i na poziomie się w mieście dzieje. CZYTAJ TAKŻE: "Ja tu panią odkażę". Białe ludziki tłumaczą się z ataku w urzędzie Ale wy, dziennikarze służalczych mediów: Radia Kraków, RMF, Gazety Krakowskiej, Lovekraków, Kanału Krakowskiego, półgłówki i debile, nie potraficie nic innego, idioci, jak wysługiwać się władzy i nie sprawdzacie informacji, tylko szczuć potraficie, i powtórzyliście za prezydentem, że ktoś rozpylił substancję, że zamaskowani, że poszkodowani, że skandal! Że szczuliście! Piekło zamarzło… Krowoderska, która nie potrafi nic innego oprócz szczucia (kiedyś, na początku, przyznaję, może nawet i w miarę inteligentnie uszczypliwego), zarzuca mediom szczucie i brak obiektywizmu. Krowoderska, w której nigdy nie spotkałem się z rzetelnym tekstem dziennikarskim, informacją przedstawiającą problem wieloaspektowo, tylko z jakimiś takimi złośliwymi i zjadliwymi komentarzami, dostrzegła drzazgę w oku bliźniego! Borejza w swoim najnowszym filmie na YT / źródło: Rynek Krowoderski A już szczególnie rozbawiła mnie światła myśl Borejzy, że jak Gazeta Krakowska kiedyś sprzyjała Jackowi Majchrowskiemu, tak teraz sprzyja Aleksandrowi Miszalskiemu. Ubawiłem się setnie. A potem jeszcze Borejza powiedział, że jeden z dziennikarzy nie może napisać w komentarzu na Facebooku, że Krowoderska to kretyni, bo nie wolno. Wychodzi więc na to, że tylko jemu wolno wyzywać innych. No, ale – jak już zaznaczyłem na początku – mało jest ludzi tak inteligentnych i predestynowanych do oceny innych jak on. Dlatego wszystko, co do tej pory on powiedział, a Wam opisałem, powtarzał po kilka razy, żebyście Wy, drodzy czytelnicy, zrozumieli. A potem dotarło do mnie, że Krowoderskiej musiało zacząć się palić pod nogami, skoro kolejny filmik o swej wspaniałej akcji robią. Trzeci? Czwarty? A w przygotowaniu mogą mieć piąty? I szósty? Bo chyba nie bez przyczyny pada w trakcie monologu Borejzy informacja o konsultacjach z prawnikiem… I nagle jasne staje się, dlaczego tak często mówią o nieobecności na akcji skazanego prawomocnymi wyrokami ich kolegi Mateusza Jaśki (kurczę, jeśli go nie było, to po co tyle mówić, że go nie było?), po co podkreślać tyle razy, że strażnicy miejscy i urzędniczki się uśmiechali na ich widok i nie czuli zagrożenia? Po co podkreślać tyle razy, że Borejza był w sandałach, a jakby było coś niebezpiecznego, to przecież by w sandałach nie był? Po co tyle razy prezentować rozpylanie aerozolu, mówiąc, że się nic nie rozpyla w ten sposób? No i że to „tylko” odświeżacz powietrza? Te i inne tezy, moim zdaniem, rysują linię ich obrony. Borejza oskarża prezydenta Miszalskiego, że ten, publikując na swoim profilu informację o „ataku zamaskowanych ludzików rozpylających substancję w urzędzie miasta”, może zachęcić potencjalnych naśladowców, którzy mogą wpaść do urzędu i zrobić komuś krzywdę… CZYTAJ TAKŻE: Krakowianie potępiają incydent w urzędzie. "To już terroryzm" Tymczasem naśladowcami happeningu Krzywaka i Borejzy, opublikowanego w ich własnych (popularnych i opiniotwórczych ;)) mediach, byliby tylko uśmiechnięci (pod maskami), wyluzowani (pod kombinezonami), z odświeżaczami (w zamaskowanych butelkach) happenerzy, którzy przecież krzywdy nikomu by nie robili. To jest przecież jasne i oczywiste. Co do rozpryskiwanej substancji – to Borejza też wytrąca z ręki argument o tym, że to „tylko woda z mydłem”, przecież to tylko „odświeżacz powietrza”, „bezwonna substancja”, i generalnie nie rozumie, skąd ta panika, skąd doniesienie do prokuratury, skąd urzędniczki, które czują się poszkodowane, halo, przecież to żarcik, na którym wszyscy powinni się znać. Otóż sam w pewnym momencie mówi, że myślał, iż w oklejonej żółto-czarną taśmą butelce Krzywak miał żel do odkażania, taki, jaki był używany w pandemii… No więc, panie Borejza, skoro nawet pan, człowiek, do którego mieli dzwonić dziennikarze, przyjaciel autora pomysłu „happeningu”, nie wiedział, co jest w środku, skąd mieli wiedzieć wszyscy inni naokoło? CZYTAJ TAKŻE: Jedziemy z furą gnoju. Wbijajcie. Będzie śmiesznie Zauważyć trzeba, że nawet Gibała siedzi cicho na temat ataku zamaskowanych ludzików. Co może oznaczać dwie rzeczy. Albo przeceniacie, panowie, swoje oddziaływanie na Kraków i politykę krakowską, i Gibała nie zauważył do tej pory akcji – co wydaje się dziwne, prawda? Albo siedzi cicho, żeby, broń Boże, nie być połączonym z Waszymi działaniami, bo zwyczajnie przegięliście – i to bardziej prawdopodobne, bo do tej pory czerpał z Waszych „odkryć” z wiadomych powodów, bo zawsze biją one w jego politycznego konkurenta, ktokolwiek by nim nie był. Ale to stara metoda Gibały – wypuścić szczura, patrzeć, gdzie gryzie, a samemu siedzieć cicho w barze mlecznym, z dala od jego zębów. I licznie rozrzucanych bobków.

Więcej…

TYLKO U NAS. Lovekraków.pl na sprzedaż! Ujawniamy szczegóły i kwotę transakcji!

TYLKO U NAS. Lovekraków.pl na sprzedaż! Ujawniamy szczegóły i kwotę transakcji!

21 września 2025 | 22:47

Ta plotka okrążyła miasto niczym sęp wypatrujący ofiary. Lovekraków.pl idzie na sprzedaż. Zespół naszych dziennikarzy śledczych postanowił zweryfikować tę informację. Oto, co ustaliliśmy. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, największy i najbardziej opiniotwórczy krakowski portal, który wywołuje postach wśród lokalnych polityków, rzeczywiście może być na sprzedaż. Pierwotnie redaktor naczelny Lovekraków.pl, Patryk Salamon, stanowczo zaprzeczał naszym ustaleniom. –  Nikt nie zamierza sprzedawać portalu – powtarzał w kółko. Tyle że te zapewnienia pachniały jak wczorajsza ryba. Nasze dziennikarskie „przesłuchanie”, twarde pytania i zero taryfy ulgowej, szybko zburzyły mur milczenia. Ubeckimi metodami dowiedzieliśmy się o szczegółach transakcji.  – Jeśli pojawi się na stole kwota 15 mln zł to będziemy negocjować. Przyświeca nam cel, aby w wieku 30 lat zapewnić sobie super emerytury. Obliczyliśmy, że przy podziale na trzy osoby miesięczne odsetki zapewnią godne życie w słonecznej Hiszpanii – przyznał Salamon. Nie zatrzymaliśmy się. Docisnęliśmy temat, a redaktor naczelny Lovekraków.pl poszedł dalej  Po kolejnych chwilach przesłuchania, zaczął mówić o dalszych szczegółach operacji. – W ramach negocjacji na stole położyliśmy jeszcze jedną rzecz: chcemy po minimum 120-metrowym apartamencie na Woli Justowskiej. Ale oddane pod klucz, nie w stanie deweloperskim – zaznaczył. Jeśli deal faktycznie dojdzie do skutku, karty w krakowskim układzie medialnym zostaną rozdane od nowa. Politycy, którzy dziś dzwonią do różnych redakcji z „delikatnymi sugestiami”, jutro mogą błagać o nowe układy. Kraków uwielbia takie rozgrywki. Pytanie tylko, kto pierwszy wypadnie z gry.

Więcej…

Spacer po Krakowie z Andrzej Dudą. "To była wielka atrakcja"

Spacer po Krakowie z Andrzej Dudą. "To była wielka atrakcja"

09 września 2025 | 18:31

Kraków to miasto, które skrywa niezliczone historie, zakamarki i anegdoty. W specjalnym odcinku serii Nawrocki w Polsce przewodnikiem po stolicy Małopolski jest sam... prezydent Andrzej Duda. Podczas spaceru Andrzej Duda zabiera widzów w miejsca dla niego szczególne: od znanych zabytków po mniej oczywiste zaułki, które mają dla niego osobiste znaczenie. Dzieli się także licznymi ciekawostkami. Wisła w Krakowie jest spiętrzona. To nie jest naturalna rzeka, bo naturalnie to ona płynie wąską stróżką po białych wapiennych kamieniach... To jest zasługa Austriaków, którzy zbudowali te wszystkie zabezpieczenia, w głównej mierze przeciwpowodziowe. Zdarza się, jak jest duża woda, że Wisła wypełnia całe swoje koryto i płynie aż po tych murach - opowiada prezydent Duda. Z kolei gdy spaceruje przy smoczej jamie, wraca do wspomnień z dzieciństwa: - Przychodziłem tu z rodzicami do Smoka Wawelskiego. Smok ział ogniem i to była wielka atrakcja. Dla mnie to jednak stare czasy, dziecięce. Później już tutaj nie przychodziłem, bo moje centra życiowe były gdzie indziej - wspominał były prezydent. W rozmowie z synem Karola Nawrockiego nie zabrakło też innych anegdot i ciekawostek. Duda dzielił się historiami związanymi z miejscami, które na co dzień mijają tysiące krakowian i turystów. Dzięki temu miasto ukazuje się z zupełnie nowej, bardziej osobistej perspektywy. To wyjątkowy odcinek, w którym historia spotyka się z prywatną opowieścią, a Kraków – miasto królów – pokazany jest oczami wyjątkowego człowieka, krakowianina, który zna je od najmłodszych lat.  

Więcej…

Ziobro: "Mniej niż 10 procent szans przeżycia w ciągu pięciu lat"

Ziobro: "Mniej niż 10 procent szans przeżycia w ciągu pięciu lat"

08 września 2025 | 23:11

- Niemal każdego dnia rano nie byłem w stanie mówić, taką miałem chrypkę. Później bóle zamostkowe, bóle w plecach. Badałem krew pod kątem zawału. Te bóle były na tyle silne, że nie mogłem spać. Pociłem się też strasznie w nocy - tak swoje dolegliwości opisywał Zbigniew Ziobro, poseł PiS z Krakowa. Wtedy jeszcze nie wiedział, że ma raka. Nie było to zwykły przeziębienie ani chwilowe przemęczenie. To były pierwsze sygnały śmiertelnego zagrożenia, które w każdej chwili mogło odebrać mu życie. Tymczasem polityczni przeciwnicy już snuli własne narracje: „Ziobro znika, bo unika odpowiedzialności”. Hipokryzja była tu aż namacalna. Ludzie gotowi wyrokować, nie znając prawdziwej przyczyny jego nieobecności. Były minister sprawiedliwości jest ciężko chory. Zaraz po wyborach parlamentarnych w 2023 roku zniknął z życia publicznego. Jego przeciwnicy polityczni uważali, że ucieka od odpowiedzialności za swoje czyny jako minister sprawiedliwości. Tymczasem on zachorował na nowotwór przełyku. - Nowotwór, który u mnie wykryto, był już w zaawansowanym stadium, z przerzutami do węzłów chłonnych i do żołądka z przełyku. Guz miał sześć centymetrów, wyglądał jak kiełbasa. Fatalnie to wyglądało na zdjęciu, kiedy je zobaczyłem - opisywał Ziobro w programie Super Expressu "Poranny ring". Brutalność diagnozy była absolutna. Każdy medyczny termin, każdy centymetr guza, każdy przerzut... to nie był temat do politycznych gier ani medialnych żartów. To była walka na śmierć i życie, której nikt nie chciałby przechodzić. A mimo tego, w tle trwały publiczne spekulacje o „ucieczce” polityka. Zwykła zawiść ludzi gotowych atakować zanim pojawi się choćby odrobina empatii. Ziobro przyznał także, że leczenie przyniosło oczekiwane skutki, choć początkowo szansa na przeżycie była niewielka. - Statystycznie taki przypadek daje mniej niż 10 proc. szans przeżycia w ciągu pięciu lat. A ja, póki co, żyję - powiedział. To nie jest zwykłe „cieszenie się życiem” po chorobie. To jest triumf nad brutalnymi statystykami, nad cichymi szeptami przeciwników, nad własnym ciałem, które zdradziło w najgorszy możliwy sposób. I choć polityczny świat z przyjemnością komentuje każdy upadek, prawdziwe lekcje pokory i strachu, jakie funduje choroba, są poza zasięgiem publicznej narracji. Zbigniew Ziobro ma 55 lat. Jego żoną jest Patrycja Kotecka-Ziobro (47 l.). Razem mają dwóch synów: Jana (14 l.) i Andrzeja (10 l.).

Więcej…

Polityk PiS nie bierze jeńców. Kosi równo z trawą... wszystkich

Polityk PiS nie bierze jeńców. Kosi równo z trawą... wszystkich

08 września 2025 | 18:31

– Obóz rządowy, który nie ma żadnego celu poza kurczowym trzymaniem się władzy, nie jest w stanie poradzić sobie z prezydencką ofensywą – uważa krakowski poseł Ryszard Terlecki, prawa ręka Jarosława Kaczyńskiego. W swoim felietonie do Kuriera Krakowskiego polityk pisze wprost o każdej partii i nie bierze jeńców. Jest grubo. – W sondażach Prawo i Sprawiedliwość nadal utrzymuje się na pierwszym miejscu, notowania rządu spadają na łeb na szyję, koalicja trzeszczy w szwach i nawet dziennikarskie lizusy łapią się za głowę, bo nie widać niczego, za co można by chwalić ekipę nieudaczników – czytamy w Kurierze Krakowskim. W dziale „Ściek medialny” komentujemy to, co piszą inne media. Nie jesteśmy jednak hejterami – potrafimy przyznać rację, gdy ktoś ją ma. A Terlecki, naszym zdaniem, napisał prawdę. Jeśli zwykle punktujemy kłamstwa i manipulacje, to tym razem pokazujemy komentarz, który dość dobrze opisuje rzeczywistość. Prezydent Nawrocki narzucił tempo, którego Tusk i jego koalicja zwyczajnie nie wytrzymują. Oni żyją z dnia na dzień, a prezydent robi politykę międzynarodową na poważnie. Co widzimy? Waszyngton – potwierdzenie obecności wojsk USA i zaproszenie na G20. To są konkrety. A co robi Tusk? Pisze obraźliwe tweety i wysyła Sikorskiego, żeby pajacował w telewizji. Różnica jest oczywista: jedni działają, drudzy tylko szczekają. Kurier, piórem posła PiS, słusznie zauważa, że Nawrocki nie zatrzymuje się ani na chwilę. Włochy, Watykan, za chwilę Berlin i Paryż. A rząd? Zajmuje się sam sobą, koalicja się sypie, Hołownia z Kosiniakiem-Kamyszem spadają w sondażach, Nowacka straszy Kościołem. Oberwało się także Mentzenowi. – Czy pozyskanie Mentzena z Konfederacją jest w stanie uratować Platformę i jej lidera przed utratą władzy? Jest to mało prawdopodobne, mimo że ostatnio Menzen łasi się do Tuska w nadziei, że choćby symboliczny udział we władzy pozwoli pozbyć się opinii młodzieńców w krótkich spodenkach, którzy chociaż już nie tacy młodzi, chcieliby dalej dobrze bawić się w sejmie, bez ponoszenia odpowiedzialności za cokolwiek – uważa Terlecki. Dlatego jesień będzie należała do Nawrockiego i PiS. I to nie jest żadna propaganda, tylko rzeczywistość, którą widać gołym okiem. Terlecki tylko nazwał ją po imieniu. A cały tekst przeczytacie tutaj: RYSZARD TERLECKI "Tusk nie nadąża".

Więcej…

Zobaczyli prezydenta w dresie i… popuścili [ZOBACZ JAK]

Zobaczyli prezydenta w dresie i… popuścili [ZOBACZ JAK]

04 września 2025 | 11:24

Czy wiceprezydent Krakowa może założyć dres? Gdyby wnioskować po niektórych medialnych atakach, absolutnie nie. Całe życie (a przynajmniej kadencję!) powinien spędzić w garniturze, nie ważne czy zasiada za biurkiem w gabinecie, przechadza się ulicą czy… bierze udział w paradzie dresów. Musi być w garniturze, bo inaczej „ośmiesza urząd”. Sezon ogórkowy wyraźnie dał się we znaki krakowskim portalom. W sierpniu niektórzy koledzy „po piórze” zajmowali się głównie powagą urzędu prezydenckiego Stołecznego Królewskiego Miasta Krakowa. Powagą, w ich dość oryginalnie rozumianym odczuciu. I nie, nie chodzi o dętą akcję pt. „olaboga, Miszalski tańczy do piosenki na dachu”, bo nie będziemy tu starym (mentalnie) ludziom tłumaczyć internetów i tego czym jest trend. Albo pastwić się nad tym, że tekst piosenki w rolce nie oznacza, że osoba, dla której stanowi podkład, utożsamia się z jego słowami. Bo ostatnich lat nie spędziliśmy pod kamieniem, a że inni najwyraźniej tak, to już ich sprawa. Mniejsza o prezydenta na dachu, niedawno krytyka spadła na wiceprezydenta Łukasza Sęka. Za jakąś decyzję? Za niedotrzymanie którejś obietnicy? A skąd, przecież to krakowski internet, tu się rozkręca inby o dużo poważniejsze sprawy! Otóż pan wiceprezydent ośmielił się… wystąpić w czerwonym dresie. W teledysku. Z okazji parady dresów w Nowej Hucie. Wyobrażacie sobie? WICEPREZYDENT W DRESIE. No czegoś takiego Kraków jeszcze nie widział od czasów co najmniej popisu rozpustników na ucztach u Wierzynka! Zobacz wiceprezydenta w dresie: Panie Prezydencie Sęk, to się nie godzi! To jest Miasto Królów, papieża i Szymborskiej, tu na Brackiej pada deszcz! Tu tylko garnitur lub frak, cylinder też jest mile widziany. Panie Prezydencie, niech nie gorszy Pan krakowskich mieszczan, którzy po sumie w Mariackim zajadają ciastka u Noworolskiego, bo im PULS skoczy i żyłka pęknie, gdy zobaczą przedstawiciela władzy w dresie. I to w teledysku! Do jakiejś parady! Kiedyś to tego nie było… … a teraz każdy może napisać dowolną bzdurę i promować swój tekst jako poważne rozważania. I tak to się tu żyje w tym medialnym światku. *W tekstach zamieszczanych w rubryce „Ściek medialny” przyglądamy się działalności różnych dziwnych informatorów o Krakowie. I punktujemy co większe absurdy. Po swojemu i subiektywnie. Bo jesteśmy u siebie.   Podobał Ci się ten tekst? Udostępnij go znajomym i obserwuj nas w mediach społecznościowych! To pomaga nam zarabiać. Jesteśmy tutaj: Facebook / Instagram / X / YouTube / TikTok

Więcej…

Social Media

Reklama - sidebar

Na fali

  • Referendum Zabrze Kraków

    W nurcie rozmowy

    Fala z Zabrza dotrze do Krakowa?...

    Informacja
    30 sierpnia 2025 | 09:12
  • Krakowianie potępiają incydent w urzędzie.

    Głos z kanału

    Krakowianie potępiają incydent w...

    Informacja
    12 września 2025 | 20:21
  • Kraków płacze po Krokusie, czyli jak zabić miasto

    Głos z kanału

    Kraków płacze po Krokusie, czyli jak...

    Informacja
    22 października 2025 | 08:50

Kanał Krakowski

Płyniemy pod prąd. Z prądem płyną śmieci.

Menu

  • Strona główna
  • O nas
  • Reklama
  • Kontakt
  • Polityka prywatności

Działy

  • Fala faktów
  • Głos z kanału
  • W nurcie rozmowy
  • Ściek medialny
  • Luźne fale
Copyright © 2025 Kanał Krakowski. Wszelkie prawa zastrzeżone.