• Pozycja: Box 3
Przeczytasz w 2-4 minuty
fot. wikimedia

Miasto tętni życiem, ale w sztabie Gibały panika. W wywiadach żale, w sieci histeria, wśród pachołków zamieszanie. Kraków rośnie, tylko jego samozwańczy zbawca maleje. I jak zwykle, winni są wszyscy inni - pisze nasz publicysta Paweł Królik. Zapraszamy na cotygodniową wycieczkę po krakowskich (social)mediach.

Podli zdrajcy

Wszędzie rośnie, tylko Gibale się kurczy. Otóż nasz powszechnie ukochany prawie prezydent Krakowa Łukasz Gibała, w przerwie pomiędzy pokazywaniem wspaniałości barów mlecznych, wycieczek krajoznawczych po Nowej Hucie, tradycyjnym szczuciem na Aleksandra Miszalskiego, udzielił wywiadu tygodnikowi Do Rzeczy. Wywiad jest mocno wyborczy, taki z ostatniej fazy kampanii, kiedy trzeba rzucić wszystkie paskudztwa na stół, by zohydzić przeciwnika, więc nawet nie ma co go cytować szerzej – kto kiedykolwiek czytał Gibałę, ten potrafi sobie to wyobrazić.

Jedna rzecz tylko rzuca się w oczy, zresztą rzecz mocno przez samego kandydata in spe eksponowana, a mianowicie teoria, że Kraków się wyludnia, że ludzie stąd albo już uciekają, albo zamierzają w najbliższym czasie z krzykiem się oddalić. Bo choć wszelkie dane pokazują, że Kraków jako jedno z niewielu miast w Polsce od kilkunastu lat wciąż zwiększa ilość mieszkańców, to tylko Gibale się kurczy. Nie wiem, może to akurat Ci, którzy bardzo chcieli zagłosować na niego w wyborach, ale jednak postanowili wyjechać, no i tego upragnionego zwycięstwa po raz kolejny też mu nie dadzą. Podli zdrajcy.

Pachołek Gibały

Czasem ilość nie idzie w jakość. Inkwizytorzy spod znaku Krowoderskiej tak bardzo postanowili zarzucić facebooka kontentem, w którym z miną niewiniątek chcieliby wgryźć się w gardła konkurentów politycznych swego patrona, że również przestali zwracać uwagę na prawdę, tym razem historyczną. Niejaki Krzywak, z miną godną lepszej sprawy udowadniał, że człowiek zdejmujący transparent z miejsca, gdzie takowy nie powinien się on znajdować, to to samo co pałowanie studentów w 1968… Wtf? - chciałoby się zapytać po raz pierwszy… A po raz drugi te niecenzuralne słowa cisną się na usta, kiedy słyszy się, że tychże studentów protestujących przeciw władzy pałował… ZBOWiD. Tak, ZBOWiD – Związek Bojowników o Wolność i Demokrację, organizacja zrzeszająca emerytowanych utrwalaczy władzy ludowej, takich co to na pałkach mogliby się ewentualnie podpierać…

ZOBACZ TAKŻE: Ławka dialogu, czyli siedź i mów, że ci źle

No ale inkwizytorowi Krzywakowi najwyraźniej ZBOWiD pochrzanił się z ORMO, tak jak od dawna myli mu się rola dziennikarza z rolą działacza, bezstronnego hapennera z rolą pachołka noszącego transparenty za Łukaszem Gibałą. Pewnie lepiej poukładałoby mu się w życiu, gdyby uważał na lekcjach historii w szkole.

Kasia i Grzesio bez zdjęcia

Poseł Dominik Jaśkowiec przyjął po raz kolejny w parlamencie na wycieczce dzieci z Krakowa. Słusznie. Niech się od maleńkości uczą, że zarabianie na życie czczym gadaniem z mównicy sejmowej ma głęboki sens ekonomiczny, zwłaszcza dla parlamentarzysty. Znacznie większy niż odbijanie karty na zmiany w fabryce, czy zasuwanie w kawiarnianym ogródku.

Niech się dowiedzą, że jak jeden poseł, można bezkarnie żerować na tragedii osób chorych na raka, a potem zasuwać 200 km/h po ekspresówce i nie przyjmować mandatu. Że można też jak poseł z naszych okolic naprutym jak szpak wchodzić na salę sejmową a potem przepraszać, no, że sorry, ale choroba alkoholowa.

ZOBACZ TAKŻE: Bez przyspieszenia. Dokąd płynie krakowska brygantyna?

Ale nie o tym… Bo kilkoro dzieci pamiątki z tego wyjazdu mieć nie będzie. Poseł Jaśkowiec postanowił bowiem, jak to ma w zwyczaju, zaszczycić dzieciaczki swoją osobą na zdjęciu grupowym. Dumnie ustawił się w pierwszym szeregu, i niestety wielkim swym majestatem przysłonił kilkoro z nich. Więc Kasia, a może Grzesio, ledwie grzywką zza „majestata” tylko wystaje. Ale wiadomo. Najważniejsi są tylko ci są w pierwszym szeregu, jeśli nie siedzą w pierwszych ławach sejmowych.

Prezydent na smyczy

Robert de Niro chce zbudować hotel w Krakowie. Czy zbuduje to się jeszcze okaże, bo jak zwykle, przy każdej inwestycji, protestują mieszkańcy. Nie wiem czy tak można powiedzieć, ale z treści notatki w Gazecie Krakowskiej, zrozumiałem, że stery buntu przeciwko układowi komunikacyjnemu wokół obiektu w dawnym Miastoprojekcie chce dzierżyć miejska radna Agnieszka Łętocha.

ZOBACZ TAKŻE: "W Krakowie trwa polowanie na Miszalskiego" [WYWIAD]

Zapowiedziała ona bowiem podczas otwartego spotkania z ZDMK i inwestorem, że jeśli droga poprowadzona będzie po myśli inwestora, a nie mieszkańców (wiadomo: deptak, wycinka drzew, zmniejszenie liczby miejsc parkingowych) to ona nie udzieli absolutorium prezydentowi Miszalskiemu w tym roku i do końca kadencji i do tego będzie również namawiać kolegów z okręgu. Słusznie.

Pani radna z KO wie, że kampania wyborcza trwa całą kadencję i trzeba pokazać, że trzyma na krótkiej smyczy jakiegoś tam prezydenta z KO.

Podobał Ci się ten tekst? Udostępnij go znajomym i obserwuj nas w mediach społecznościowych!

To pomaga nam zarabiać. Nie każdy w Krakowie może liczyć na bogatego tatę.

Czytaj także