• Pozycja: Box 2
Przeczytasz w 1-2 minuty
fot. Pixabay

Ta plotka okrążyła miasto niczym sęp wypatrujący ofiary. Lovekraków.pl idzie na sprzedaż. Zespół naszych dziennikarzy śledczych postanowił zweryfikować tę informację. Oto, co ustaliliśmy.

Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, największy i najbardziej opiniotwórczy krakowski portal, który wywołuje postach wśród lokalnych polityków, rzeczywiście może być na sprzedaż.

Pierwotnie redaktor naczelny Lovekraków.pl, Patryk Salamon, stanowczo zaprzeczał naszym ustaleniom. –  Nikt nie zamierza sprzedawać portalu – powtarzał w kółko. Tyle że te zapewnienia pachniały jak wczorajsza ryba. Nasze dziennikarskie „przesłuchanie”, twarde pytania i zero taryfy ulgowej, szybko zburzyły mur milczenia. Ubeckimi metodami dowiedzieliśmy się o szczegółach transakcji.

 – Jeśli pojawi się na stole kwota 15 mln zł to będziemy negocjować. Przyświeca nam cel, aby w wieku 30 lat zapewnić sobie super emerytury. Obliczyliśmy, że przy podziale na trzy osoby miesięczne odsetki zapewnią godne życie w słonecznej Hiszpanii – przyznał Salamon.

Nie zatrzymaliśmy się. Docisnęliśmy temat, a redaktor naczelny Lovekraków.pl poszedł dalej  Po kolejnych chwilach przesłuchania, zaczął mówić o dalszych szczegółach operacji. – W ramach negocjacji na stole położyliśmy jeszcze jedną rzecz: chcemy po minimum 120-metrowym apartamencie na Woli Justowskiej. Ale oddane pod klucz, nie w stanie deweloperskim – zaznaczył.

Jeśli deal faktycznie dojdzie do skutku, karty w krakowskim układzie medialnym zostaną rozdane od nowa. Politycy, którzy dziś dzwonią do różnych redakcji z „delikatnymi sugestiami”, jutro mogą błagać o nowe układy. Kraków uwielbia takie rozgrywki. Pytanie tylko, kto pierwszy wypadnie z gry.

Podobał Ci się ten tekst? Udostępnij go znajomym i obserwuj nas w mediach społecznościowych!

To pomaga nam zarabiać. Nie każdy w Krakowie może liczyć na bogatego tatę.

Czytaj także