Ta plotka okrążyła miasto niczym sęp wypatrujący ofiary. Lovekraków.pl idzie na sprzedaż. Zespół naszych dziennikarzy śledczych postanowił zweryfikować tę informację. Oto, co ustaliliśmy.
Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, największy i najbardziej opiniotwórczy krakowski portal, który wywołuje postach wśród lokalnych polityków, rzeczywiście może być na sprzedaż.
Pierwotnie redaktor naczelny Lovekraków.pl, Patryk Salamon, stanowczo zaprzeczał naszym ustaleniom. – Nikt nie zamierza sprzedawać portalu – powtarzał w kółko. Tyle że te zapewnienia pachniały jak wczorajsza ryba. Nasze dziennikarskie „przesłuchanie”, twarde pytania i zero taryfy ulgowej, szybko zburzyły mur milczenia. Ubeckimi metodami dowiedzieliśmy się o szczegółach transakcji.
– Jeśli pojawi się na stole kwota 15 mln zł to będziemy negocjować. Przyświeca nam cel, aby w wieku 30 lat zapewnić sobie super emerytury. Obliczyliśmy, że przy podziale na trzy osoby miesięczne odsetki zapewnią godne życie w słonecznej Hiszpanii – przyznał Salamon.
Nie zatrzymaliśmy się. Docisnęliśmy temat, a redaktor naczelny Lovekraków.pl poszedł dalej Po kolejnych chwilach przesłuchania, zaczął mówić o dalszych szczegółach operacji. – W ramach negocjacji na stole położyliśmy jeszcze jedną rzecz: chcemy po minimum 120-metrowym apartamencie na Woli Justowskiej. Ale oddane pod klucz, nie w stanie deweloperskim – zaznaczył.
Jeśli deal faktycznie dojdzie do skutku, karty w krakowskim układzie medialnym zostaną rozdane od nowa. Politycy, którzy dziś dzwonią do różnych redakcji z „delikatnymi sugestiami”, jutro mogą błagać o nowe układy. Kraków uwielbia takie rozgrywki. Pytanie tylko, kto pierwszy wypadnie z gry.
![Zobaczyli prezydenta w dresie i… popuścili [ZOBACZ JAK]](/images/thumbnails/lne/thumb_130_29.png?4846a9e52ca220bfe5623104c73fa991)


