Nocny burmistrz radzi zapukać do meliny, „eksperci” z Krowoderskiej mylą deficyt z kredytem, były prezydent rozdaje tytuły „szkodników”, a na płocie inwestycji Roberta de Niro trwa wojna. Cały ten chaos, z lekkim niedowierzaniem i ironią, obserwuje nasz publicysta Paweł Królik.
Miejska szkoła naiwności
Zaatakował mnie z miejskiego Facebooka krótki filmik, na którym siwy gość w okularach mówi do mnie, że jeśli przeszkadza mi hałas od sąsiadów, zanim zadzwonię na policję czy straż miejską, najpierw powinienem pójść z nimi porozmawiać, a dopiero jeśli to nie przyniesie skutku - dzwonić po służby.
Nie wiem kim jest ten człowiek, mogę się domyślać jedynie, że to tzw. Nocny burmistrz, któremu po półtora roku pracy na swoim stanowisku dokonał pewnych odkryć… Czyli: w melinie pod Tobą trwa libacja - idź, zapukaj i poproś żeby byli cicho. Jeśli nie pomoże - dzwoń po służby, menele na pewno nie zorientują się kto dzwonił. Yhm. Z klubu nocnego po drugiej stronie ulicy dolatuje rąbanka przebojów disco, idź, poproś by zamknęli biznes, a potem zadzwoń na policję. Yhm. Grupka bananowej młodzieży gazuje motocykle na wspólnym podwórku, zjedź do nich i wytłumacz, że to co robię przeszkadza Ci, a potem zadzwoń po patrol, na pewno nie będę wiedzieć komu pomazać drzwi. Yhm.
Deficyt to nie kredyt, Gibała to nie prezydent
Łukasz Gibała musi zabrać swoich pomocników medialnych z bloga Krowoderska na sesję Rady Miasta. No albo opłacić im studia z ekonomii, albo chociażby jakiś kurs przygotowujący na takie studia. Kiedy bowiem miasto ogłosiło budżet na 2026 rok, w którym dochody to 10 mld 162 mln zł, wydatki 11 mld 300 mln, co daje deficyt w kwocie 1,1 mld zł - triumfalnie ogłosili oni, że miasto weźmie kolejny miliard kredytu, i będziemy drugą Wenezuelą.
No nie. Deficyt budżetowy to brak, który pokrywa się z różnych źródeł - ograniczenia wydatków, dotacji, pożyczek, sprzedaży majątku, i innych źródeł. Deficyt to nie kredyt, tak jak Krowoderska to nie dziennikarze, a Gibała to nie prezydent miasta.
ZOBACZ TAKŻE: Sterroryzowali urzędniczki. Dziś "płaczą", bo sprawa trafiła do sądu
Szkodniki krakowskie
Dawno nie widziany publicznie prezydent Jacek Majchrowski pojawił się w mediach. Wszystko za sprawą byłego radnego Łukasza Wantucha, który przeprowadził z nim wywiad zamieszczony na YouTube. I w wywiadzie tym Majchrowski zapytany przez Wantucha o zdanie na temat trójki radnych: Grzegorza Stawowego (KO), Michała Drewnickiego (PiS) i Łukasza Maślonę (Gibała) - powiedział, że gdyby był tytuł „szkodnika krakowskiego”, cała trójka byłaby na podium.
I chociaż najlżej potraktował Stawowego, to zdecydowane zwycięstwo w kategorii populizmu przyznał radnemu Drewnickiemu. Zareagował na to Drewnicki, sztuczką PR-owską, dziękując za wyróżnienie, twierdząc, że zapisuje je sobie, bo to znaczy, że dobrze wykonywał rolę radnego opozycji. Eeee, chyba coś poszło nie tak w odwracaniu kota ogonem - populizm nie powinien opisywać radnego opozycji. Żadnego radnego.
Lud maluje, inwestor płaci
Pomalowano płot inwestycji pod hotel sieci Roberta de Niro. Ktoś sprayem napisał na białej powierzchni szczelnie zakrywającej plac budowy: „Robert de Bill, wara od krakowskiego modernizmu”. Lud wziął farbę w swe ręce i ogłosił swe postulaty w sposób przynależny ludowi. Inwestor tymczasem wyznaczył nagrodę za wskazanie sprawcy.
Ja chyba bym się na nią nie załapał, bo najpierw podszedłbym do takiego malarza, powiedział, że jestem sąsiadem i powiedział, że przeszkadza mi, że maluje po cudzym płocie, dopiero po tym, gdyby moja prośba nie odniosła skutku, zadzwoniłbym po policję czy straż miejską. No chyba, że jednak by przestał. Albo uciekł…
ZOBACZ TAKŻE: TYLKO U NAS! Ujawniamy stenogram ze sztabu Gibały! "Operacja Baran"





















![Stadion Wisły do rozbiórki. W jego miejsce powstanie jeszcze większy obiekt? [WIZUALIZACJA]](/images/thumbnails/lne/thumb_131_147.jpg?c9f77e88d16e60560108548699027025)
