• Pozycja: Box 3
Przeczytasz w 6-12 minuty
Baran przed magistratem

W Krakowie znów rozgrywa się polityczny teatr, w którym główną rolę gra człowiek, który nigdy nie wygrał wyborów, ale nieustannie próbuje zmieniać los miasta. Tym razem w centrum uwagi znalazł się Jan Baran – przypadkowy obywatel, który stał się twarzą referendum, pod którym nikt oficjalnie nie chciał się podpisać. Operacja „oddolna inicjatywa” ma w praktyce tylko jeden cel: dać pozór ruchu społecznego, a w rzeczywistości zrealizować pomysł strategów i wiecznego przegrywa kandydata.

To opowieść o tym, jak zespół wiecznego kandydata próbuje po raz kolejny wymyślić Kraków od nowa. Z humorem, konspiracją i budżetem w kopercie. Bo jak mówi klasyk: jeśli nie możesz wygrać wyborów – zrób referendum. A jeśli nie możesz zrobić referendum sam – znajdź barana, który zrobi to za ciebie.

Nota redakcyjna: „Operacja Baran” to satyra polityczna inspirowana realiami życia publicznego w Krakowie. Wszystkie postacie, dialogi i sytuacje są fikcyjne — choć przypominają znane twarze i znane zdania. Każde podobieństwo do prawdziwych osób jest przypadkowe, nieuniknione i całkowicie zamierzone.

„Operacja Baran"

Tajne zebranie sztabu Gibały
(satyryczny skrypt w trzech aktach)

AKT I

Scena 1: „Think Tank dla Krakowa”

Miejsce: podziemna sala, w której od lat pachnie kawą, flipchartem i niespełnionymi ambicjami.

Czas: późny wieczór – gdy nawet gołębie z Rynku śpią, a sztab Gibały jeszcze nie.

Obecni:

Łukasz Gibała – lider, wiecznie „na progu zwycięstwa”, lecz nigdy za tym progiem.
Spin-doktor 1 – specjalista od PR, ironicznie zwany „Mistrzem Narracji”.
Spin-doktor 2 – ekspert od badań opinii publicznej, w sztabie znany jako „Pan Procent”.
Asystentka od entuzjazmu – klaszcze zawsze, nawet gdy plan płonie.
Anonimowy Baran – jeszcze nie znaleziony, ale już potrzebny.
 
(W tle dźwięk ekspresu do kawy. Ktoś przynosi flipchart z napisem: „Jak obalić prezydenta i nie dać się złapać”. W kącie ktoś przestawia plastikową owieczkę – talizman sztabu.)

Gibała (konspiracyjnym tonem):
Panowie, pani… Kraków dojrzewa. Ludzie mówią, że Miszalski zawiódł.
Czas na ruch! Czas na… referendum za jego odwołaniem!

Spin-doktor 1 (z westchnieniem):
Świetnie, szefie. Ale to już raz było, pamięta pan?
Chcieliśmy odwołać Majchrowskiego. I nam… nie wyszło.
Płacił pan ludziom, żeby zbierali podpisy, a oni – no cóż – zbierali, tylko że fikcyjnych obywateli.
Potem się okazało, że połowa Krakowa to widmo, a druga połowa nie wiedziała, że podpisała.
Prokuratura nadal o to pyta, szefie. Naprawdę nie możemy sobie pozwolić na drugą taką wtopę.

Gibała (uderzając w stół):
To nie moja wina, że Kraków nie zrozumiał mojej wizji!

Spin-doktor 2:
No właśnie, szefie… Trzy razy przegrał pan wybory na prezydenta Krakowa,
raz wtopił pan referendum, a teraz sondaże mówią, że ludzie widzą w panu… serialowego przegrywa.
A jeszcze jak drugie referendum nie wyjdzie… wolę nie myśleć.

Gibała (po chwili milczenia):
Czyli co?

Spin-doktor 1 (z uśmiechem konsultanta, który już coś knuje):
No jak co? Znajdźmy barana.

Gibała (wybałusza oczy):
Proszę?!

Spin-doktor 1 (spokojnie):
Jana Barana. Albo innego barana. Z krwi i kości.
Człowieka, który da twarz temu przedsięwzięciu.

Spin-doktor 2 (przytakuje):
Doskonałe! Znajdziemy barana, który wystąpi jako inicjator referendum,
a my ogłosimy, że to oddolna inicjatywa obywateli!
Lud krakowski wstaje, by walczyć o demokrację,
a pan, panie Łukaszu, tylko popiera z boku, z gracją i głębią.

Gibała (marszczy brwi):
No… ruch oddolny, wiadomo. (pauza) Czyli znowu ja, tylko przez kogoś innego.

Spin-doktor 2 (mrucząc):
Czyli szukamy barana.

Gibała (ostro):
Nie „barana”! Mówmy: „społecznik z inicjatywą”.

Asystentka (entuzjastycznie):
Tak! Taki z pasją! Może student socjologii?
Albo pan z Rynku, co karmi gołębie i mówi, że „trzeba coś z tym zrobić”?

Gibała (melancholijnie):
To nie moja wina, że Kraków nie zrozumiał mojej wizji…

Spin-doktor 2:
Oczywiście, panie Łukaszu. Kraków zawsze spóźnia się z uznaniem geniuszy.
Ale nasze badania są bezwzględne: jeśli pan sam ogłosi referendum,
zdecydowana większość powie „aha, znowu on” i pójdzie karmić kaczki zamiast głosować.
Frekwencja spadnie, referendum będzie nieważne.

Gibała (teatralnie):
Czyli muszę poprzeć, ale nie zainicjować.

Spin-doktor 1:
Jak Mickiewicz – „mówić nie mówiąc, działać nie działając”.

Spin-doktor 2:
Dokładnie. My stworzymy tego Jana Barana.
Założy komitet, a pan przypadkiem polubi jego post na Facebooku.

Asystentka (notując):
I wrzuci story z kawą: „Popieram ludzi, którzy chcą zmian!”

Gibała:
A potem, kiedy referendum ruszy…

Spin-doktor 2:
Wtedy pan wchodzi cały na biało.
„To oddolny zryw mieszkańców, ja tylko stoję z boku, oklaskując demokrację.”

Spin-doktor 1 (pisze na tablicy):
Strategia: Zainspirować – Zaprzeczyć – Zgarnąć chwałę.

Gibała (z samozadowoleniem):
Genialne. A jak się uda, powiem, że Kraków wreszcie mnie zrozumiał.
Jak nie – to wiadomo, „obywatele nie byli gotowi”.

Spin-doktor 2 (pod nosem):
Czyli jak zawsze.

(Słychać dźwięk owieczki-zabawki. Asystentka sprawdza telefon.)

Asystentka (z ekscytacją):
Szefie, znalazłam jednego!
Chce „ratować Kraków od układów”, ma konto na Twitterze i czternastu followersów!

Gibała:
Bierzemy go!

Spin-doktor 2:
A w mediach już zacznijmy prowadzić narrację, że czekamy na oddolną inicjatywę.

(Asystentka coś pisze na telefonie)

Asystentka:
Szefie, zrobione!

(Asystentka pokazuje telefon z odpowiedzią na komentarz jednego z użytkowników):

Źródło: FB Łukasza Gibały

Spin-doktor 1 (zadowolony):
No to ruszyła maszyna. Frajerzy na pewno się nabiorą!

(Światło przygasa, na ekranie pojawia się logo „Think Tank dla Krakowa”.
Z głośników rozbrzmiewa Mazurek Dąbrowskiego pomieszany z beczeniem barana.)

Narrator (z offu):
I tak oto rozpoczęła się „Operacja Baran” –
referendum, którego nikt nie zainicjował,
ale wszyscy wiedzieli, kto miał pomysł.
W Krakowie znów zawiał wiatr zmian –
delikatny, nieśmiały i dziwnie znajomy.

AKT II

Scena 2: Konferencja prasowa Jana Barana

Miejsce: Plac Wszystkich Świętych, przed wejściem do Urzędu Miasta Krakowa.

Na tle rozwianego baneru: „Mieszkańcy dla prawdziwej zmiany – Kraków bez układów!”.
Wokół kilku dziennikarzy, troje turystów i jedna pani z psem, która przyszła tylko po cień.

Obecni:

Jan Baran – samozwańczy lider obywatelskiej inicjatywy.
Łukasz Gibała – „tylko przechodził”, ale akurat ma mikrofon w dłoni.
Spin-doktorzy – w tłumie, notują, udają dziennikarzy.
Asystentka od entuzjazmu – robi zdjęcia, wrzuca relacje z hasztagiem #DemokracjaSięBudzi.
(Kamery szumią. Baran poprawia marynarkę. Wygląda, jakby sam nie wiedział, po co tu jest.)

Baran (bohatersko):
Drodzy mieszkańcy! Zebraliśmy się tu, żeby… no… zrobić coś, czego nikt jeszcze nie zrobił odważnie.
Bo Kraków zasługuje na więcej! Na świeżość, uczciwość i… no, na coś nowego!

(Asystentka klaszcze. Ktoś z tłumu pyta, co dokładnie chce zrobić.)

Baran:
Chcemy odwołać prezydenta Miszalskiego!
Ale to nie jest polityczne!
To inicjatywa oddolna, spontaniczna, zrodzona w sercach mieszkańców!

(Spin-doktor 1 kiwa głową. Spin-doktor 2 notuje: „brzmi naiwnie, ale autentycznie”).

Reporter:
A czy ma pan jakieś wsparcie polityczne?

Baran (nerwowo):
Absolutnie nie! Nie mam żadnych powiązań, nikogo za sobą nie mam!

(Zza baneru wychyla się Gibała, z mikrofonem i sztucznym zdziwieniem.)

Gibała:
O! A cóż to za piękna, obywatelska inicjatywa?
Jak Kraków żyje! Jak ludzie biorą sprawy w swoje ręce!

Baran (cicho):
Szefie, mieliśmy się nie znać…

Gibała (do kamer):
Ja tylko popieram mieszkańców!
Zawsze mówiłem: to krakowianie powinni decydować o Krakowie!
To wspaniałe, że są tacy jak pan… jak pan…

Baran (niepewnie):
…Baran.

Gibała (z błyskiem w oku):
Tak! Pan Baran! Symbol odwagi i determinacji!
Prosty człowiek, który powiedział: „dość!”

(Asystentka wrzuca tweet: „Gibała wspiera oddolną inicjatywę! #KrakówBezUkładów #BaranMówiDość”.)

Reporter (z przekąsem):
Czyli jednak pan, panie Łukaszu, ma coś wspólnego z referendum?

Gibała (uśmiech nr 3 – „nic nie ukrywam”):
Ależ skąd! Ja tylko popieram mieszkańców.
Kiedy obywatel działa – ja klaskam.
Kiedy obywatel marzy – ja kibicuję.
Kiedy obywatel zbiera podpisy – ja… trzymam kciuki. Tylko kciuki.

(Spin-doktor 2 mruczy: „I budżet”).

Baran:
Tak, tak… pan Łukasz po prostu inspiruje. Ale to ja wszystko robię!
Sam! Całkowicie sam! No, z kolegą, co ma drukarkę.

(Śmiech wśród dziennikarzy.)

Gibała (na pożegnanie):
Trzymam za pana kciuki, panie Baranie. Kraków potrzebuje takich ludzi.
A jak już referendum ruszy, to wie pan – dam znać, że popieram.
Z boku. Ale z sercem.

(Kamery gasną. Spin-doktorzy klaszczą z ulgą. Baran ociera pot.)

Narrator (z offu):
I tak oto narodziła się legenda „oddolnego zrywu”,
który narodził się na górze, a potem udawał, że spadł z nieba.
Kraków patrzył, kiwał głową i mówił:
„Znamy te sztuczki, panie Łukaszu. Znamy.”

(Beczenie barana przechodzi w oklaski.)

AKT III

Scena 3: Noc po konferencji

Miejsce: biuro sztabu, godzina 21:37.

Światło z laptopów, kubki po kawie, stosy notatek.
Na ścianie telewizor pokazuje paski newsowe:

„Baran zainicjował referendum!”
„Gibała: wspieram, ale się nie wtrącam.”

Obecni:

Gibała – zadowolony z siebie jak nigdy.
Spin-doktorzy – analizują reakcje mediów.
Asystentka – odświeża Twittera co cztery sekundy.
Jan Baran – wreszcie zaproszony „na podsumowanie działań”.
(Szum laptopów, dźwięk SMS-ów. Na stole koperta z napisem „Fundusz obywatelski”).

Spin-doktor 1:
Sukces połowiczny. TVP mówi, że to spisek, TVN – że oddolność,
a Radio Kraków pyta, czy Baran to prawdziwe nazwisko.

Gibała:
Czyli balans medialny zachowany.
Nikt nie wie, o co chodzi – znaczy, że działa.

Spin-doktor 2:
Na Facebooku 732 komentarze.
500 pyta, czy Baran to ten od memów,
200 pisze: „znowu Gibała”.

Gibała:
Świetnie! Wzbudzamy emocje! A emocje to początek zmiany.

Asystentka:
Szefie, #OperacjaBaran trenduje!
Tylko niektórzy piszą, że to nazwa nowego kabaretu.

Gibała:
Kabaret też forma edukacji obywatelskiej.

(Wchodzi Baran z reklamówką z Żabki.)

Baran:
Dobry wieczór. Przyniosłem pączki.
Nie wiem, czy to już „po wszystkim”, czy jeszcze „w trakcie wszystkiego”.

Spin-doktor 1:
Panie Janie, pan dziś zrobił kawał historii.
Miasto mówi o panu. Pan jest głosem ludu.

Baran:
No tak, ale ten lud dzwonił, że nie wiedział, że coś podpisał.

Gibała (śmiejąc się):
Taki urok demokracji! Najpierw lud nie wie, że coś chce,
a potem dziwi się, że już to ma.

(Spin-doktor 2 przerywa, trzymając tabelkę.)

Spin-doktor 2:
Panie Baranie, ma pan zasięg.
Wczoraj 14 obserwujących, dziś 240. Jest pan influencerem!

Baran:
To znaczy, że mam teraz odpowiadać na komentarze?

Gibała (łagodnie):
Nie, nie. Pan ma po prostu być. Być sobą.
Być symbolem. Być… no, baranem – w sensie metaforycznym, oczywiście.

(Asystentka podaje kopertę z napisem „Zwrot kosztów za druk ulotek”).

Spin-doktor 1:
Tu ma pan rekompensatę za poświęcony czas i nerwy.
Formalnie – faktura za „obsługę obywatelską”.

Baran:
O, dziękuję. Ale ja myślałem, że to wszystko oddolne…

Gibała (klepie go po ramieniu):
Jest, panie Janie.
Tylko czasem oddolność trzeba delikatnie… podlewać.

Baran:
A jak się to nie uda?

Gibała:
Wtedy powiemy, że Kraków nie był gotowy.
A pan zostanie symbolem odwagi.
Może radnym. Zobaczymy, co pokażą sondaże.

(Śmiech. Asystentka pokazuje mem z Baranem w koronie laurowej.)

Spin-doktor 2:
Nowy mem! „Baran poprowadzi Kraków… na pastwisko demokracji.”
Działa, viral rośnie!

Gibała (z patosem):
Niech rośnie, niech płonie!
Historia zapamięta nas jako tych,
którzy zaczęli od barana, a skończyli jako… liderzy zmian.

Baran (cicho):
Albo kozły ofiarne.

(Śmiech cichnie. Na ekranie TV pojawia się tytuł:
„Kraków: Kto stoi za referendum? Tajemniczy Baran i jego mentorzy.”)

Spin-doktor 1:
No to chyba czas zniknąć z mediów na tydzień.

Gibała:
Na tydzień. Potem wrócimy jako głos rozsądku.
Bo jak kurz opadnie, ludzie zapomną, kto był baranem,
a zapamiętają, kto mówił o demokracji.

(Światło gaśnie. Z głośników dobiega beczenie i tykanie zegara – czas do referendum ruszył.)

Narrator (z offu):
Tak zakończyła się noc, w której obywatele mieli działać sami,
ale ktoś im wcześniej napisał scenariusz.
A Kraków, jak zwykle, patrzył z dystansem i mówił:
„Spokojnie, my już swoje referenda widzieliśmy.”

(Kurtyna. Ostatni dźwięk: beczenie barana i szelest banknotu.)

Łukasz Gibała. Ten prawdziwy / fot. Łukasz Michalik

EPILOG: „Rok później – Kronika z Operacji Baran”

(parodia programu „Kraków w Skrócie”, nadawanego z kartonowego studia, gdzie tło udaje Sukiennice)

[Czołówka]
(Motyw muzyczny przypomina „Teleexpress”, ale z beczeniem w tle. Na ekranie logo: „KRAKÓW 24 – Niezależnie, oddolnie, spontanicznie.”)

Prezenterka (uśmiech nr 7 – „wiem więcej niż powinnam”):
Dobry wieczór państwu. Mija dokładnie rok od pamiętnej inicjatywy „referendalnej”,
znanej szerzej jako Operacja Baran.
Dla jednych – przejaw obywatelskiej odwagi,
dla innych – lekcja z serii „Jak nie robić polityki lokalnej po raz czwarty”.

(Plansza: „Rok po referendum: co zostało?”)

REPORTAŻ 1: Baran wraca do źródeł

(Ujęcie: Jan Baran w sklepie spożywczym, odkłada ulotki do kartonu po bananach.)

Reporter:
Panie Janie, rok temu mówił pan, że walczy pan o Kraków. Co pan robi dziś?

Baran:
Dziś walczę o świeżość w warzywach.
Ale duch demokracji został.
Czasem ktoś mnie jeszcze pyta: „To pan od tego referendum?”,
a ja wtedy odpowiadam: „Nie, ja tylko zbierałem podpisy.”

Reporter:
Czy dostał pan wsparcie ze strony inicjatora projektu, pana Łukasza Gibały?

Baran (z uśmiechem):
Pan Łukasz zawsze mnie wspiera… moralnie.
Mówił, że „historia nas oceni”.
No i oceniła – ja wróciłem do pracy, a on do kampanii.

(Cięcie. Z offu głos reportera: „Baran planuje założyć fundację edukacyjną ‘Nie Daj Się Wciągnąć’.”)

 
REPORTAŻ 2: Gibała na nowej ścieżce

(Ujęcie: konferencja prasowa, za Gibałą baner „Nowy Ruch Obywatelski 2.0 – Bez Układów, Bez Baranów.”)

Reporter:
Panie Łukaszu, minął rok od „referendum obywatelskiego”.
Jak pan dziś ocenia tamtą inicjatywę?

Gibała (z powagą, ręce na sercu):
To był ważny moment w historii Krakowa.
Dowód, że mieszkańcy potrafią wziąć sprawy w swoje ręce…
z moją drobną pomocą.
Oczywiście nie wszystko wyszło, jak planowaliśmy –
ale każda rewolucja ma swoje ofiary.

Reporter:
A pan Baran?

Gibała:
Wspaniały człowiek. Prawdziwy obywatel.
Pokazał, że w demokracji nawet prosty człowiek może zostać symbolem.
Zresztą, teraz planujemy nową inicjatywę –
„Kraków Przebudzony”, tym razem naprawdę oddolnie.

(Zza kulis ktoś szepcze: „A może jednak znajdziemy innego barana?”)

 
REPORTAŻ 3: Krakowianie komentują

(Mikrofon wśród przechodniów na Rynku Głównym.)

Pani Zofia (lat 74):
Aaa, pamiętam! To był ten chłopak, co mówił, że obali prezydenta.
A potem zniknął. Ale i tak wolę go niż tych od rowerów.

Student (lat 22):
To był performance polityczny.
My na zajęciach z marketingu politycznego analizowaliśmy to jako „przykład kontrolowanego chaosu”.

Pan Marian (lat 61):
Baran, Gibała, referendum…
To wszystko brzmi jak kabaret, tylko że bilety były za darmo.

STUDIO: podsumowanie

Prezenterka:
I tak po roku od Operacji Baran Kraków znów żyje swoim rytmem.
Nie ma nowego referendum,
ale wciąż jest nadzieja, że ktoś, kiedyś,
zrobi coś oddolnie – naprawdę.

A pan Łukasz?
Szykuje się do kolejnej kampanii.
Niektórzy mówią, że to jego pasja.
Inni – że to hobby, które trwa już dekadę.

(Na ekranie pojawia się plansza: „W przyszłym tygodniu: Ekskluzywny wywiad z Janem Baranem – Jak przeżyć rok po oddolności.”)

Prezenterka (z uśmiechem):
A my życzymy państwu spokojnego wieczoru.
Niech wasze inicjatywy będą naprawdę wasze.
Dobranoc.

(Czołówka końcowa, beczenie w rytmie hejnału z Wieży Mariackiej.)

Podobał Ci się ten tekst? Udostępnij go znajomym i obserwuj nas w mediach społecznościowych!

To pomaga nam zarabiać. Nie każdy w Krakowie może liczyć na bogatego tatę.

Czytaj także