Przeczytasz w 2-3 minuty
fot. Pixabay

No proszę, krakowska Wieczysta znów serwuje nam komedię godną najlepszych scen kabaretowych! Cyrk ruszył na całego, a na arenę wkroczyli kibole małego klubiku, który bez worka pieniędzy Wojciecha Kwietnia byłby co najwyżej osiedlową anegdotą między historią o pijanym sąsiedzie a wspomnieniem turnieju „dzikich drużyn”. Ultrasi (tak, Wieczysta ponoć ma ultrasów - lol, iksde!) postanowili wystosować swoje „żądania”. Cztery punkty, każdy bardziej absurdalny od poprzedniego. Toż to czysty kabaret – Monty Python mógłby się uczyć.

Przywrócenie trenera Cecherza? Można sobie dyskutować, czy jego zwolnienie było słuszne, czy nie, ale wiecie co? To decyzja wyłącznie Kwietnia. Jego klub, jego kasa, jego zabawki. Chce – zatrudnia, chce – zwalnia, chce – maluje ławki na złoto. Chcecie lamentować nad odejściem „symbolu sukcesów”? Proszę bardzo, tylko pamiętajcie, że to Kwiecień wyciągnął Wieczystą z piłkarskiej piwnicy, a nie wasze okrzyki z trybun i transparenty z błędami ortograficznymi. Decyzja o trenerze to jego święte prawo, a wy możecie co najwyżej pisać petycje na forach, które i tak przeczyta może pięć osób i jeden bot z Allegro.

Powrót na stadion przy Chałupnika? Ojej, jakże romantycznie! Tęsknota za „domem” i historią klubu brzmi jak ckliwy list do Mikołaja pisany w listopadzie po trzech grzańcach. „Zabierz nas z powrotem do przeszłości!” – jakby to był film science fiction. Gdyby powrót był możliwy, to pewnie by wrócili, nie? Ale świat idzie naprzód, a Wieczysta – dzięki, a jakże, Kwietniowi – razem z nim. Stadion to nie kapliczka dla waszych wspomnień, drodzy ultrasi. To nie muzeum nostalgii, gdzie możecie płakać nad starymi zdjęciami i opowiadać, jak to kiedyś „było serducho w szatni”. Czas się obudzić, panowie romantycy futbolu osiedlowego.

Ale teraz trzymajcie się krzeseł, bo reszta żądań to już poziom Monty Pythona spotykającego kabaret Hrabi na wspólnej próbie generalnej. Przejrzystość finansów? Serio? To może od razu dajcie im hasło do konta bankowego Kwietnia, a przy okazji PIN do karty i klucze do garażu? Bez jego milionów Wieczysta byłaby co najwyżej królem podwórkowych sparingów, a wy chcecie audytu jego portfela? Śmieszne to tak samo, jak żądanie wglądu w rachunki sąsiada, bo kupił lepszy samochód i przestał pożyczać wam szlauch do mycia auta.

I hit sezonu: jeden procent budżetu na wasze kibicowskie stowarzyszenie! Jeden procent! To już nie jest tupanie nogą, to taniec na linie nad przepaścią absurdu, z konfetti i orkiestrą dętą w tle. Myślicie, że Kwiecień będzie finansował wasze flagi, race i transparenty, bo inaczej co? Rzucicie szalikami i pójdziecie do domu obrażeni jak dzieci po przerwanym meczu FIFA? To już nawet w przedszkolu przy stole z plasteliną mają bardziej realistyczne postulaty.

CZYTAJ TAKŻE: Emocje zamiast rozumu. Jak poseł z Krakowa chce budować kolejny stadion

Klub Przyjaciół Wieczystej, czyli ci, którzy jeszcze mają kontakt z rzeczywistością, słusznie gaszą te fanaberie ultrasów. Stoją murem za Kwietniem, który zresztą jest jedynym powodem, dla którego Wieczysta w ogóle istnieje na piłkarskiej mapie, a nie w rubryce „inne kluby nieaktywne” w roczniku PZPN. Bez niego ten klubik byłby tylko wspomnieniem na osiedlowych ławkach, między jednym browarem a drugim. Więc zamiast pisać manifesty rodem z telenoweli i bawić się w piłkarskich rewolucjonistów z megafonem, może by tak zwyczajnie podziękować człowiekowi, który płaci za wasze piłkarskie marzenia? Bo bez niego wasze „żółto-czarne” barwy świeciłyby co najwyżej na proporczykach w antykwariacie i w zakurzonych wspomnieniach lokalnych kronikarzy.

Podobał Ci się ten tekst? Udostępnij go znajomym i obserwuj nas w mediach społecznościowych!

To pomaga nam zarabiać. Nie każdy w Krakowie może liczyć na bogatego tatę.

Czytaj także