Przeczytasz w 2-3 minuty
Stanisław Mazur / fot Lepszykrakow (wikimedia)

Musi Aleksander Miszalski nie dość, że rozglądać się na boki, to jeszcze oglądać się za siebie, bo jego prezydentura nie jest usłana płatkami róż, nie podają mu małmazyj do posiłków, a i czasami pod górkę na rowerku trzeba pocisnąć. Bo wrogowie osaczają naokoło, a i przyjaciele jacyś tacy niepewni.

O tych co podskakują od boków i w łydki kąsają pisać nie ma po co, wszyscy, co obserwują politykę krakowską, doskonale wiedzą, że gromadzi ich wokół siebie jak szum na rosole ta wystająca łodyżka selera - Łukasz Gibała. Tam są i wierne druhny i wierni druhowie wszystkich porażek Łukasza z ostatnich 20 lat działalności (czym się sam chwali ostatnio!), i ci, z którymi próbuje po każdej porażce zaczynać od nowa. Tam są i ci, co groszem nie śmierdzą, a uszczknąć coś z rodzinnej fortuny by chcieli.

Tam są ostatnio nawet dosyć egzotyczni koalicjanci z PiSu czy Konfederacji, którzy za słabi są, by w demokratycznych wyborach wygrać wybory w Krakowie i liczą, że wywołany za pieniądze Gibały chaos przyniesie jakieś nowe, świeże rozwiązania. Tajemnicą poliszynela jest to, o czym ćwierkają wszystkie krakowskie wróbelki, że krakowskie referendum o odwołanie Aleksandra Miszalskiego ma być próbą dla przyszłej koalicji dla PiSu i Konfederacji. Takie poletko doświadczalne dla dużych działań. Równie szeroko wróble otwierają dzióbki, że zbiórka podpisów trwa w najlepsze - w terminie późniejszym uzupełni się tylko daty, kiedy zapadnie decyzja o organizacji referendum.

ZAOBACZ TAKŻE: Prezydent po decyzji prokuratury: odetchnąłem

Ale musi również prezydent Miszalski nabrać stałego nawyku oglądania się za siebie i obserwacji najbliższego otoczenia. 

Dzisiejszy poranek przyniósł informację, że po dwóch latach prokuratura okręgowa umorzyła postępowanie po doniesieniu jakie ówczesny rektor Uniwersytetu Ekonomicznego Stanisław Mazur złożył w stosunku do swoich bliskich współpracowników - prorektora i dyrektora jednostki studiów podyplomowych. Rektor ogłosił całemu Krakowowi, w tym środowisku akademickiemu, że obydwaj panowie narazili kierowaną przez niego uczelnię na poważne straty finansowe, podpisując niejasne umowy, jeden z drugim, no i dobrze że to zauważono, bo taki czyn to zgroza, ujma na honorze i poważne straty. Prokuratura wszczęła śledztwo, poinformowała, że czyn zagrożony jest karą do 8 lat pozbawienia wolności i zaczęła mielić materiał. Obydwaj panowie - prorektor prof. Piotr Buła i dyrektor dr Jakub Kwaśny, stracili swoje stanowiska, myślę też, że wiele stracili w oczach środowiska i niektórych kolegów. Obydwaj od początku twierdzili, że nie zrobili nic nielegalnego, że wszystko było pod kontrolą i za wiedzą służb rektora, i wytoczyli rektorowi proces o zniesławienie. 

ZOBACZ TAKŻE: Kto płaci za nagonkę? Kocurek mówi o inwigilacji. Padają nazwiska [WYWIAD]

Dziś wiemy, że prokurator śledztwo umorzył, proces o zniesławienie trwa, a bohaterowie tych wydarzeń są w zupełnie różnych miejscach. Prof. Buła dzięki aferze, która dziwnym trafem zbiegła się z kampanią wybroczą na uczelni wypadł z obiegu i możliwości kandydowania na urząd rektora uniwersytetu (rektorem został namaszczonym przez Mazura kandydat), dr Kwaśny został wybrany prezydentem Tarnowa, mając jednak przez ostatnie dwa lata prokuratora na karku, a prof. Mazur został… zastępcą Aleksandra Miszalskiego, rezygnując ze ubiegania się o wybór na stanowisko prezydenta Krakowa, wnosząc za to w kampanię Miszalskiego kilka procent poparcia i całą swoją politologiczną wiedzę o budowaniu metra. 

Pytanie jakie w związku z powyższym nasuwa się mi, skromnemu felietoniście skromnego kanału, jest następujące: czy prezydent Mazur wytrwa do końca kadencji na obecnym stanowisku? Gdybym miał stawiać na to pieniądze - nie zaryzykowałbym.

Podobał Ci się ten tekst? Udostępnij go znajomym i obserwuj nas w mediach społecznościowych!

To pomaga nam zarabiać. Nie każdy w Krakowie może liczyć na bogatego tatę.

Czytaj także