Pamiętacie, jak Szymon Hołownia mówił, że „do lekarz będzie dzwonił do Was i pytał, jak się czujecie”? No więc… powinien! Kojarzycie bowiem program Moje Zdrowie? Polega on na tym, że wchodzicie na stronę pacjent.gov.pl, wypełniacie krótką ankietę i – zgodnie z zapowiedziami – w ciągu 30 dni dostajecie skierowanie na szereg badań.
A jak wygląda rzeczywistość?
– Na początku wakacji wypełniłam ankietę w programie Moje Zdrowie. Zajęło mi to kilka minut. Na końcu pojawiła się informacja, że w ciągu maksymalnie 30 dni skontaktuje się ze mną ktoś z mojej przychodni. Czekam do tej pory – relacjonuje Marta, 25-latka.
Podobnych historii jest więcej, dlatego postanowiliśmy sprawdzić w małopolskim Narodowym Funduszu Zdrowia, jak program działa w praktyce. Czy lekarze rzeczywiście dzwonią do pacjentów?
– W Małopolsce ankietę wypełniło 95 tysięcy osób, z czego ponad 89 tys. otrzymało już skierowanie na badania – informuje nas Aleksandra Kwiecień, rzeczniczka małopolskiego oddziału NFZ.
– Może się zdarzyć, że czas oczekiwania na skierowanie się wydłuży. W takiej sytuacji najlepiej skontaktować się z przychodnią POZ, w której pacjent złożył deklarację do lekarza rodzinnego – radzi.
Kwiecień przypomina też, że jeśli pacjent nie ma wybranego lekarza POZ, wypełniona ankieta nie trafi do żadnej przychodni.
– Program jest skierowany do osób po 20. roku życia, które są ubezpieczone i mają wybranego lekarza POZ, czyli złożyły deklarację w konkretnej przychodni. Są to warunki konieczne – dodaje Aleksandra Kwiecień.
– Do naszego oddziału nie wpłynęły skargi dotyczące problemów z uzyskaniem skierowania na badania w ramach programu – zaznacza przedstawicielka NFZ.