Słyszeliście? W "krakoskim internecie" dystrybuowano informację, że w naszych kranach razem z kranówką płynie... kupa. Twierdził tak jeden z wędkarzy, który urósł do rangi eksperta. Czy to pic na wodę? Zapytaliśmy prawdziwego eksperta - takiego, który w branży wodociągowej działa od ponad 20 lat - co naprawdę płynie w naszych kranach.
To był wręcz podręcznikowy przykład dezinformacji, która atakuje nas z każdej strony. Na podstawie obserwacji i przemyśleń szerzej nieznanego wędkarza, podpisanego również jako "aktywista", ukuto tezę, że z krakowskich kranów płynie... ściek. I w ten sposób, mieszając poważny problem zanieczyszczania polskich rzek, nielegalnych zrzutów do Wisły i jej dopływów, wywnioskowano, że z kranówką w Krakowie płynie również... kupa. Rolki i wideo-shorty z tą tezą dystrybuowano w lecie na portalach społecznościowych. A że nazwa naszego portalu zobowiązuje, to poczuliśmy się wywołani do tablicy. I zweryfikowaliśmy te rewelacje.
O tym, że kranówka jest dokładniej badana niż woda butelkowana, w krakowskich kranach nie płynie woda z Wisły, a zanieczyszczenia rzek to poważny problem, choć niezagrażający wodzie z kranu, mówi w rozmowie z Kanałem Krakowskim Szymon Wyrwik*, ekspert i praktyk branży wod-kan.
Artur Bakker-Kos: Czy picie wody prosto z kranu jest bezpieczne? W Krakowie kilka tygodni temu straszono, że w kranach płynie „ściek”.
Szymon Wyrwik: Oczywiście, że kranówka jest bezpieczna. Tak w Krakowie, jak i u nas w Chrzanowie, ale i w Kołobrzegu czy Olsztynie. Powiem więcej - woda z kranu jest objęta stałym monitoringiem, jest często badana zarówno przez laboratoria posiadające akredytację, jak również przez Stacje Sanitarno – Epidemiologiczne, co nie jest już tak oczywiste przy wodzie sprzedawanej w plastikowych butelkach.
Chodzi o mikroplastik?
Też, jednak mam na myśli głównie to, że kupując wodę w sklepie nie wiemy kiedy ostatni raz było badane źródło, jak była przechowywana i transportowana do punktu sprzedaży.
O kranówce też nie mamy takiej wiedzy…
O wodzie z kranu wiemy dużo więcej. Zacznijmy od początku: woda, która trafia do naszych kranów jest dokładnie badana na każdym etapie i to przez różne laboratoria. Warto dodać, że obowiązujące w Polsce normy są bardziej restrykcyjne niż te obowiązujące w niektórych krajach Unii Europejskiej.
Skąd więc pojawiający się czasem np. rudy kolor wody?
Przede wszystkim to są naprawdę sporadyczne przypadki. Najczęściej wynikają z jakichś prac prowadzonych na sieci wodociągowej, gdy np. w wyniku zamykania i otwierania zasuw sieciowych nastąpią zmiany ciśnienia czy też kierunku przepływu wody w sieci. Takie sytuacje mogą doprowadzić do wypłukania nagromadzonych na ściankach rurociągu osadów, które oderwane muszą spłynąć, bo jak inaczej? Jest też oczywiście kwestia utrzymania instalacji w domach czy mieszkaniach. Trzeba pamiętać, że każda firma wodociągowa w Polsce odpowiada za dostawę wody do głównego zaworu budynku. Za stan instalacji w blokach czy domach odpowiadają właściciele lub zarządcy. Trzeba tego pilnować.
CZYTAJ TAKŻE: Krakowski sport w ruinie! „Niszczy to, co jeszcze działało”
Dobrze, mieszkam w nowym bloku, mam nowe rury. A co tydzień nie mogę doczyścić czarnej armatury czy szyby prysznicowej.
To świadczy tylko o tym, że tam gdzie Pan mieszka, woda jest naprawdę dobrej jakości – osad, popularnie nazywany kamieniem, to nic innego jak minerały: węglan wapnia i magnezu. Są korzystne dla zdrowia. To te same, za które nadal część osób płaci w sklepach kupując wodę w butelkach. Każdy zakład wodociągowy publikuje informacje o zawartości mineralnej wody z danego ujęcia – każdy może sobie porównać, zwłaszcza z butelkowaną wodą źródlaną. Kranówka najczęściej mocno ją pod tym względem przebija.
Kilka tygodni temu na poważnie „grzano medialnie” filmik w którym wędkarz twierdził, że Wisła to ściek, m.in. przez zanieczyszczenie dopływów, które są ujęciami wody pitnej dla Krakowa…
Po kolei. Zacznijmy od tego, że faktem jest, że służby środowiskowe od wielu lat niezbyt dobrze radzą sobie z trucicielami rzek. Obserwujemy to również w Chrzanowie, to nie jest specyfika jednego miasta i tylko Wisły. I to wymaga ogólnopolskich zmian i ostrzejszych kontroli.
Wodociągi takich kontroli nie robią?
Nie, nad czystością rzek czuwa np. wojewódzki inspektorat ochrony środowiska. Taki odpowiednik środowiskowej policji. Przedsiębiorstwa Wodociągowe w każdej miejscowości dostarczają wodę pitną uzdatnioną, a także zbierają w zamknięte systemy kanalizacyjne ścieki i oczyszczają je w oczyszczalniach. To są dwa zupełnie odrębne systemy. I teraz najważniejsze: woda pitna, ta, która finalnie trafia do kranów, pobierana jest z ujęć wody: albo głębinowych albo powierzchniowych. I to są kontrolowane, monitorowane całodobowo i pilnowane ujęcia.
Powierzchniowe to np. jeziora?
Przede wszystkim rzeki i zbiorniki wodne. Woda z ujęcia na rzece – a takie są przecież w Krakowie, bo tu warto przypomnieć, że stolica Małopolski nie pije wody z Wisły, a wyłącznie z jej dopływów - przechodzi bardzo dokładny proces uzdatniania w specjalnych stacjach, które fachowo nazywamy SUW, czyli stacjami uzdatniania wody. Nie będę zanudzał dokładnym opisem procesu, każdy może sobie to wygooglać - dochodzi m.in. do dezynfekcji, napowietrzniania i filtrowania wody. Ten proces w całej Polsce jest tak dokładny, technologicznie zaawansowany, i tak ściśle kontrolowany, że jeśli ktoś twierdzi, że w kranach płynie „woda z zanieczyszczeniami z rzeki” to nie ma zielonego pojęcia o czym mówi.
Nawet jeśli do rzeki z której pobierana jest woda, trafią jakieś zanieczyszczenia?
Nawet wtedy. Przecież zanieczyszczenia wody, różne, także te naturalne, nie są niczym dziwnym. Warto podkreślić – to nie jest tak, że płynie rzeka i wpada od razu do rury, a z rury do kranów. To jest skomplikowany, wieloetapowy, a przede wszystkim – kontrolowany na różnych etapach proces, w którym nie ma prawa dojść do pomyłki. Oczywiście nie mówię tu o jakichś sabotażach czy aktach terroryzmu, tylko o codziennej pracy tysięcy firm wodociągowych w Polsce i dziesiątek tysięcy pracowników czuwających nad jakością wody w kranach.
Czyli wodę z kranu pijemy bez obaw?
I nie ulegamy, czy to chwytom reklamowym różnych „cudotwórców” od filtrów, czy to propagandzie, nieraz mającej polityczne podłoże, o zanieczyszczonej kranówce. To wyłącznie czarny PR. Woda jest, wbrew pozorom, nośnym tematem, bo używamy jej na co dzień, łatwo z niej zrobić oręż polityczny, zwłaszcza, gdy nie ma się pojęcia o całym procesie. Dlatego branża wodociągowa mocno stawia na edukację ekologiczną, ja również od lat staram się, gdzie tylko można, przybliżać procesy związane z wodą i z ochroną środowiska wodnego. Bo naprawdę, choć w Polsce zasoby wody pitnej są stosunkowo niewielkie, to jej jakości w kranach może nam zazdrościć cała Europa.
*Szymon Wyrwik – dyrektor ds. innowacji i rozwoju Wodociągów Chrzanowskich, ekspert branży wodociągowej z ponad 20-letnim stażem. Były Prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Eksploatatorów Obiektów Gospodarki Wodno–Ściekowej w latach 2009–2011 oraz 2011-2013. Publicysta w prasie branżowej oraz prelegent wielu branżowych i naukowych konferencji w zakresie eksploatacji urządzeń gospodarki wodno–ściekowej.