Przeczytasz w 2-3 minuty
Wieżowce w Warszawie / fot. Pixabay

Klasyczną pocztówkę z Krakowa zdobią: Kościół Mariacki, zamek na Wawelu i brukowany Rynek - w dużej mierze niezmienne od lat. Dlaczego drugie największe miasto w Polsce nie może rozwijać się tak prężnie jak Warszawa, Wrocław czy Gdańsk - o co chodzi i gdzie leży granica dobrego smaku?

Kraków jako jedyne duże polskie miasto zachował centrum całkowicie wolne od wieżowców. Wynika to głównie z tego, że nie został on tak dotkliwie zniszczony w trakcie drugiej wojny światowej, dzięki czemu do dziś możemy podziwiać historyczną zabudowę miasta. UNESCO i polskie przepisy konserwatorskie ustanowiły „strefy wysokościowe”, czyli obszary, na których nie wolno stawiać budowli przekraczających określoną wysokość. Dzięki regulacjom panorama miasta nie zostanie zakłócona przez nowoczesne drapacze chmur. 

W latach 60. władze PRL zaczęły tworzyć nowe plany urbanistyczne dla Krakowa - a najciekawszym punktem miał być Biurowiec Naczelnej Organizacji Technicznej, dziś znany mieszkańcom jako „Szkieletor”. Na skutek kryzysu oraz późniejszego uzyskania przez miasto wpisu na listę UNESCO, pojawiły się ograniczenia, które utrudniły dokończenie budowy w pierwotnej formie. Budowa została wstrzymana, a wieżowiec pozostał niedokończony do 2016 roku, kiedy ruszyła przebudowa zakończona cztery lata później. Równolegle, miasto uzyskało prestiżowy wpis na listę UNESCO, a wraz z nim pojawiły się ograniczenia, które utrudniły dokończenie budowy w pierwotnej formie.  

Zaprojektowany by pokazać, że Kraków też potrafi być nowoczesny.

Wyobraźcie sobie sytuację: jesteście deweloperem, a oczami wyobraźni już widzicie szklane biurowce, a w nich wielki potencjał. Wychodzicie z planami na 150-metrowy gmach, licząc na ogromny zysk - i BUM! Wasz plan lega w gruzach - lokalne przepisy mówią „stop”. Bo miasto zostało wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO, a za wielkim wyróżnieniem idą też pewne zobowiązania. Dokumenty organizacji i miejska uchwała mówią jasno: centrum Krakowa ma pozostać niskie. Tak narodził się konflikt: wolność inwestycji kontra ochrona dziedzictwa, którego odzwierciedleniem było odrzucenie budowy „Nowego Miasta” w oddalonym kilka kilometrów od zabytkowego centrum rejonie Rybitw i Płaszowa.

Kiedy mówimy o wieżowcach w Krakowie, musimy zrozumieć jedno - tu nie chodzi tylko o przepisy. Tu chodzi o coś więcej, o sposób myślenia o mieście. 

Co to oznacza w praktyce? Z jednej strony wyjątkowy klimat, spójność architektoniczną, dziedzictwo nietknięte przez betonowy chaos, ale z drugiej ograniczenia w rozwoju przestrzennym, presję na infrastrukturę oraz konieczność myślenia „projektowo i strategicznie” przy każdej inwestycji. Czy więc faktycznie nie można pogodzić tych dwóch światów? A może to lepiej, że chroni się ten „prawdziwy” Kraków?

Bo przecież wysokość nie zawsze oznacza wielkość. W Krakowie najwyższe są kościelne wieże, nie biurowce. Tutaj nie dominuje szkło i beton, tylko Wawel i bazylika Mariacka. Nie skyline, tylko linia dachu z XIV wieku.

Więcej w tym temacie dowiecie się z filmu: 

Podobał Ci się ten tekst? Udostępnij go znajomym i obserwuj nas w mediach społecznościowych!

To pomaga nam zarabiać. Nie każdy w Krakowie może liczyć na bogatego tatę.

Czytaj także