Na razie będzie to pilotażowy program, ale jak się przyjmie, wówczas każdy mieszkaniec będzie mógł sobie wybrać z katalogu, czy z urzędowym pismem ma do niego przyjść blondynka, brunetka czy rudowłosa. Krakowianki z kolei będą mogły wybierać spośród mniej lub bardziej umięśnionych panów, oczywiście każdy z nich będzie miał minimum 180 cm wzrostu.
Wygląda bowiem na to, że to jedyny sposób, aby mieszkańcy przestali narzekać, że znowu o czymś nie wiedzą. Urząd chce wyjść naprzeciw oczekiwaniom i zadowolić wszystkich, oferując osobiste zawiadomienia podane w atrakcyjnej formie.
To pokłosie narzekań krakowian, że ci nie wiedzą o inicjatywach podejmowanych przez magistrat. Weźmy takie organizowane od roku Ławeczki Dialogu, których terminy znane są ze sporym wyprzedzeniem. Mimo to zawsze trafi się ktoś, kto napisze: „Ojoj, ojoj, szkoda, że nie dali znać wcześniej”.
Przed chwilą zajrzeliśmy na przykład na profil KRKnews.pl, który wrzucił na FB filmik z rozprawy administracyjnej dotyczącej budowy metra w Krakowie.
– Na sali jest mniej niż 30 osób, z czego część to urzędnicy, radni i dziennikarze – czytamy. A przypomnijmy, że to ważny etap postępowania administracyjnego, bo KAŻDY mógł zabrać głos i wpłynąć na inwestycję. Ale, jak to zwykle bywa i co widać po frekwencji choćby na konsultacjach społecznych w sprawach wszelkich, co do zasady mieszkańcy mają to gdzieś.
A jeśli nie mają, to utyskują. I zawsze to utyskiwanie związane jest z tym samym:
– Jak zwykle na czas się wszyscy dowiadują, a i godzina jest świetna – pisze pan Michał.
– Celowe działania... Urzędnicy mają nas w tyle, im jesteśmy potrzebni TYLKO do płacenia podatków i do głosowania co kilka lat, do niczego więcej – wtóruje mu pani Iwona.

To jedynie przykład. Takie komentarze pojawiają się bowiem od lat.
Urząd wreszcie postanowił coś z tym zrobić. Teraz zawiadomienia o działaniach na terenie miasta będą przychodziły bezpośrednio do domów i mieszkań i to nie w formie nudnych pism, które większość i tak wyrzuca do kosza lub ignoruje. Mają być „atrakcyjnie podane”, a więc z udziałem wspomnianych hostess i hostów.
Śpiewają, tańczą, recytują...
Co więcej, trwają rozmowy o dodatkowych opcjach. Mieszkańcy mogliby np. zaznaczać, czy chcą, aby urzędowe pismo zostało im odczytane na głos w domu, czy może wręcz przeciwnie – dostarczone w dyskretny sposób, np. wsunięte do skrzynki, ale opatrzone zapachem perfum.
– Trzeba wyjść poza schemat, skoro klasyczne sposoby zawiadamiania nie działają – tłumaczy w nieoficjalnej rozmowie z Kanałem Krakowskim jeden z urzędników, pragnący zachować anonimowość. – Chodzi o to, aby mieszkaniec czuł się wyjątkowo i aby miał pewność, że nic mu nie umknęło.
Pojawiły się też propozycje, by obok wyboru wyglądu doręczycieli, mieszkańcy mogli wskazać formę wręczenia zawiadomienia: od klasycznego podania do ręki, przez krótki występ artystyczny, aż po dostawę w rytmie samby albo walca.
Hostessy ku chwale miasta
Pilotaż ma ruszyć już jesienią i obejmie kilka dzielnic Krakowa. Jeśli się sprawdzi, urzędnicy zapowiadają rozszerzenie programu na całe miasto.
Jak dowiedział się Kanał Krakowski, wszystkie hostessy i hości mają pracować za darmo, ku chwale Krakowa. – Oczywiście, że nie wezmę za to żadnych pieniędzy, by nie narazić się na zarzut, że robię sobie sztuczny biust czy powiększam usta na koszt podatników - mówi nam Dżesika (24 l.), jedna z przyszłych, urzędowych hostess.
Same władze miasta na razie nie odpowiedziały na nasze pytania dotyczące szczegółów pilotażu. Bazujemy więc wyłącznie na niepotwierdzonych informacjach. I nocnych fantazjach autora tego tekstu.
--
* Powyższy tekst ma charakter ironiczny, a niektóre "fakty" powstały wyłącznie w wyobraźni autora. Tych, którzy poczuli się urażeni, nie przepraszamy.