• Pozycja: Box 2
Przeczytasz w 2-3 minuty
fot. Pixabay

Słyszycie to? To nie szum Wisły, to brzęczenie plotek, które jak natrętne muchy latają nad Krakowem. Gadają, że Kanał Krakowski to niby „drugie dziecko” Patryka Salamona, tego naczelnego od Lovekrakow.pl. Serio?! No ludzie kochani! To nie jest żart, to jest żenada. Takie plotki są jak zgniłe jabłko w koszyku: śmierdzą i psują wszystko wokół. My, Kanał Krakowski, mamy dość tego szamba. Brzydzimy się takimi bzdurami. I stanowczo mówimy: NIE.

Zastanówcie się, kto rozsiewa takie głupoty? Pewnie ci sami, co myślą, że Lovekrakow.pl to jakiś święty Graal krakowskiego dziennikarstwa. Proszę was, ten portalik to pomnik nadęcia. To takie miejsce, gdzie każdy artykuł brzmi, jakby autor pisał go w smokingu, popijając espresso z porcelanowej filiżanki. Wszystko tam jest takie… przeintelektualizowane.

Jakby pisali dla samych siebie. Dla kawiarnianych elit, które kiwają głowami nad „analizami urbanistycznymi” i znają na pamięć rozkład linii tramwajowych, ale zapomnieli, jak wygląda życie na blokowiskach.

Lovekraków.pl to taki krakowski Trzaskowski – błyszczy, mówi w pięciu językach, rzuca mądrymi słówkami, ale jak przyjdzie co do czego, to zwykły człowiek tylko przewraca oczami i pyta: „O co mu chodzi?”.

Organizują te swoje gale, w których gotują się w sosie krakowskich niby-elit. W garniturkach szytych na miarę i jedwabnych krawatach udają, że są lepsi niż przeciętny pan Krzyś, taksówkarz czy pani Jadzia, która sprzedaje marchewkę na bazarku.

Nie wierzycie? To patrzcie tutaj, jacy wyfiokowani ludzie na piątkowej gali: Dwie legendy, jedna nagroda. Pełna sala na Gali LoveKraków.pl.

A my? My jesteśmy jak Nawrocki – prości, bezpośredni, z krwi i kości. Nie uciekamy przed selfie z Wami na Rynku (tzn. nie uciekalibyśmy, gdybyście chcieli), nie boimy się powiedzieć, że coś jest do bani, i nie potrzebujemy tłumacza, żeby wyjaśnić, o co nam chodzi. Jesteśmy dla tłumów, dla tych, co chcą wiedzieć, co słychać w mieście, bez tego całego zadęcia i przeintelektualizowanego bełkotu. Nie musimy się stroić w garnitury i organizować gal, żeby poczuć się ważni. My jesteśmy ważni, bo jesteśmy z Wami – na osiedlach, w tramwajach, na stadionach, tam, gdzie bije prawdziwe serce Krakowa.

I wiecie co? Historia już pokazała, jak kończą się takie starcia, gdy jeden błyszczy na salonach, a drugi mówi, jak jest. Bo to ten drugi zostaje... no w tym przypadku to akurat Prezydentem RP!

Lovekrakow.pl może sobie urządzać swoje gale, gdzie poklepują się po pleckach, piją drogie prosecco i udają, że zmieniają świat. Ale to tylko piana, która opada szybciej, niż im się wydaje. Ubijać pianę we własnym sosie? To ich specjalność. My wolimy konkrety: błoto, pot i prawdziwe życie, bez filtrów i pozowania. O, tutaj na przykład wylewa się gnojówka: Jedziemy z furą gnoju. Wbijajcie. Będzie śmiesznie.

Kanał Krakowski to głos ulicy, nie salonów. Nie potrzebujemy czerwonych dywanów, żeby wiedzieć, kim jesteśmy. Robimy swoje, a Wy dobrze wiecie, po której stronie jest prawda. I to nie ta w smokingach.

Gdybyśmy się obrażali, to takie sugerowanie, że nasz portal to "dziecko" redaktora Salamona, by nas obrażało. Na szczęście nie każdy może nas obrazić. Bo, jak mówiła Dorota Wysoka-Schnepf, jak ktoś na nią wymiotuje w autobusie to coś tam coś tam...

PS. Na zdjęciu tytułowym jest przekreślone jeszcze stare logo Lovekraków.pl. Już po napisaniu tego tekstu, portal redaktora Salamona przeszedł rebranding. Moglibyśmy napisać coś złośliwego, ale wrzucimy tylko nowe logo. To komentuje się samo.

Nowe logo Lovekraków.pl

Podobał Ci się ten tekst? Udostępnij go znajomym i obserwuj nas w mediach społecznościowych!

To pomaga nam zarabiać. Nie każdy w Krakowie może liczyć na bogatego tatę.

Czytaj także