• Pozycja: Box 3
Przeczytasz w 2-4 minuty
Opozycja / fot. Łukasz Michalik

Przeczytaliście już pewnie dziesiątki nagłówków na temat przyszłorocznego budżetu miasta. Albo przynajmniej przelecieliście wzrokiem tytuły. Co roku takie same. Znacie te argumenty rządzących i opozycji na pamięć. A jeśli nie, to znaczy, że Wam się nie chce zgłębiać miejskich finansów. Dlatego my przedstawiamy Wam wczorajszą sesję budżetową w pigułce. W telegraficznym skrócie.

Budżetowa sesja rady miasta zamieniła się w pokaz politycznej akrobatyki: Miszalski liczył, wyjaśniał i tłumaczył (także się), a opozycja krzyczała o długu, jednocześnie blokując wszystko, co mogłoby go zmniejszyć. Matematyka? Zostawili w domu.

Operacja Budżet: Miszalski vs Opozycja

SCENA 1. SALA OBRAD. GODZINA ZERO

Kamery ruszają. Radni szeleszczą papierami. Owca robi sobie słit focie z Maśloną. Ktoś próbuje włączyć mikrofon, ale zamiast głosu słychać przester, jakby miasto próbowało wołać o pomoc.

Maślona i Owca / fot. Łukasz Michalik

Na mównicę wchodzi prezydent.

Miszalski (z uśmiechem):
– Szanowni Państwo, przedstawiam budżet: ambitny, odpowiedzialny, inwestycyjny.

Z sali pada pierwszy szept:
– A dług?

Miszalski udaje, że nie słyszy.

SCENA 2. OPOZYCJA WCHODZI NA RING

Radny opozycji I podchodzi do mównicy jak zawodnik MMA do klatki. Przeciera czoło, poprawia krawat, patrzy w kartkę, na której widnieje tylko jedno zdanie: „Atakować dług.”

Radny opozycji I
– Ten budżet to… to… nieporozumienie! Kraków został zadłużony bardziej niż… niż… no bardzo!

Publiczność nie wie, czy klaskać, czy współczuć.

Miszalski kiwa głową z pobłażliwym uśmiechem, jak ktoś, kto słyszy dziecięcą opowieść o smokach i potworach.

SCENA 3. OPOZYCJA II WJEŻDŻA NA BIAŁYM KONIU (ALE BEZ PLANU)

Radny opozycji II, energiczny, pewny siebie, przynosi stos dokumentów.
Na nich wielkimi literami: „Dowody”.
Podchodzi do mównicy, rzuca je… i wszystko okazuje się puste.

Radny opozycji II:
– Panie Prezydencie! Zadłużacie miasto! Przyszłe pokolenia zapłacą! My, jako opozycja, nie pozwolimy na niszczenie budżetu!

Na sali słychać „ooo”.
Jest moc, jest energia.
Tylko…

Prowadzący sesję:
– A zgłaszacie państwo jakieś poprawki?

Radny opozycji II
– ...to znaczy… na pewno… kiedyś…

Spektakl / fot. Łukasz Michalik

SCENA 4. STRZAŁ W KOLANO

Miszalski (spokojnie):
– Skoro martwicie się państwo o dług, proponuję podwyżki: opłat, podatków… tak, by budżet się zbilansował.

Opozycja robi wielkie oczy.
Jakby ktoś im zaproponował dietę bez smażonego.

Radny opozycji I:
– Absolutnie nie! Mieszkańcy cierpią! Nie będziemy sięgać do ich kieszeni!

Miszalski:
– Tak… czyli chcecie mniej długu… ale bez dodatkowych pieniędzy?

Radny opozycji I i Radny opozycji II (jednocześnie):
– TAAAK!

W tle słychać facepalm sekretarza.

SCENA 5. MATH FAIL

Na ekranie pojawiają się slajdy i wykresy.

Miszalski:
– To są fakty.
Radny opozycji I:
– Ale to nie my zadłużaliśmy!
Miszalski:
– Próbuję to zatrzymać.
Radny opozycji II:
– Ale nie kosztem mieszkańców!
Miszalski:
– Więc… kosztem kogo?

Zapada cisza.
Słychać tylko echo odbijające się od pustych miejsc, gdzie powinny być pomysły opozycji.

Prezydent / fot. Łukasz Michalik

SCENA 6. FINAŁ. NIKT NIE WYCHODZI WYGRANY

Komentarz zza kadru:

„Opozycja walczyła zaciekle, ale tylko o to, by Miszalski nie miał racji.
Plan? Nie przedstawiono.
Alternatywa? Brak.
Dług? Zły.
Podwyżki? Jeszcze gorsze.
Logika? Urlop.

I tak zakończyła się wielka budżetowa bitwa.
Prezydent – ze swoimi wyliczeniami, tabelkami i próbami ratowania finansów.
Opozycja – z odwagą krytykowania wszystkiego i absolutnym brakiem propozycji czegokolwiek.”

W tle widzimy radnych, którzy tłumaczą mieszkańcom, że „miasto nie może się zadłużać”, jednocześnie mówiąc „podwyżek być nie może”.

Mieszkańcy patrzą jak na mema, który nie powinien istnieć, a jednak istnieje.

Narrator dorzuca:

„W tym budżecie najwięcej zabrakło właśnie jednego: matematyki.
Bo jak się okazuje, da się jednocześnie być przeciwko długowi i przeciwko jego spłacaniu.
Trzeba tylko bardzo chcieć."

Widzimy ostatni kadr: Miszalski wychodzi spokojnie z sali, opozycja kłóci się o to, kto miał lepszą krytykę, a kamera unosi się nad Radą Miasta.

Narrator kończy:

„I to jest piękne w krakowskiej polityce:
zawsze można zrobić mniej, niż się obiecywało (Miszalski)
i jednocześnie więcej zamieszania, niż ktokolwiek planował (opozycja)”.

Czarny ekran.

Podobał Ci się ten tekst? Udostępnij go znajomym i obserwuj nas w mediach społecznościowych!

To pomaga nam zarabiać. Nie każdy w Krakowie może liczyć na bogatego tatę.

Czytaj także