Wprawni czytelnicy Kanału Krakowskiego mogli zauważyć, że nabijamy się z Łukasza Gibały. To fakt, nie będziemy dyskutować. Robimy to regularnie, ale... to nie jest żadne mobbingowe hobby. Ktoś musi robić za clowna w miejskim cyrku. A rolą clowna jest zabawianie publiczności, w tym wypadku – krakowian.
My tylko relacjonujemy show. Gibała trzy razy przegrał wybory na prezydenta miasta, więc ma dużo wolnego czasu i może sobie pozwolić na takie występy. No a skoro od lat powtarza te same frazesy i od lat krakowianie się nie dali na nie złapać, to trudno z gościem dyskutować na poważnie. No więc nie pozostało nam nic innego, jak się trochę ponabijać, trochę powyzłośliwiać i wrócić do poważnych zajęć. Ale dziś znowu będzie zabawnie.
ZOBACZ TAKŻE: Kraków zbankrutuje?! Oto wszystko, co MUSISZ wiedzieć o budżecie [WYWIAD]
Tym razem bowiem Gibała wszedł na mównicę podczas sesji budżetowej, a jego wystąpienie wyglądało jak... nagranie rolki na sociale. Pan radny wygłosił kopię tego, co kilka minut wcześniej powiedział jego klubowy kolega, Michał Starobrat. I to nie kopię w sensie „trochę podobne”. Nie. Gibała trzy razy powołał się na Starobrata i trzy razy powtórzył to, co ten powiedział kilka sekund wcześniej. I to wszystko w dwuminutowej wypowiedzi. To już nie jest inspiracja – to zrzynka na żywo.
Ale lecimy po kolei.
„Chciałem podkreślić dwie rzeczy, które też padły w tych wystąpieniach moich przedmówców…”
No cudownie, wreszcie szczerość!
Czyli: „Nie mam nic nowego do powiedzenia, więc powtórzę to, co już powiedzieli inni, ale powiem, że ja to uwypuklam.”
Łukasz, od 15 lat uwypuklasz te same rzeczy. To już nie są „punkty programu”, to są mantry medytacyjne.
„Po pierwsze, to jest budżet myślenia życzeniowego i kreatywnej księgowości.”
Klasyk gatunku.
Wyjmujesz to co roku, jak ozdoby choinkowe z piwnicy.
„Kreatywna księgowość” to u Gibały odpowiednik „dzień dobry” – używa tego zawsze, nic nie znaczy, ale brzmi poważnie.
„Pamiętam, jak rok temu Michał Starobrat mówił…”
Oczywiście, że pamiętasz.
Skoro w tym samym wystąpieniu powiesz jego imię jeszcze dwa razy, trudno zapomnieć.
Swoją drogą: piękna relacja. Trochę jak związek, w którym jedna strona powtarza wszystko, co powiedziała druga:
– Michał, a mogę ja też to powiedzieć?
– No mów.
– A mogę to wkleić na Facebooka jako moje?
– No wklej.
„No i co się okazało? Trzeba było nowelizować budżet!”
Wyobraźmy sobie dramatyczną muzykę.
Tymczasem: każde miasto w Polsce nowelizuje budżet.
To nie jest sensacja. To nie jest nawet news.
To jak oburzać się, że latem jest ciepło.
„W tym roku robicie dokładnie to samo!”
Czyli… znowu będzie nowelizacja?
Naprawdę?
W samorządzie?
Niewiarygodne.
Proszę państwa, Gibała odkrył istnienie cyklu budżetowego.
„To co to innego jest, jeśli nie pijarowa ściema?”
Łukasz, Ty jesteś ostatnią osobą, która powinna mówić o „pijarowej ściemie”.
Twoje wystąpienie było tak oczywiście przygotowane pod social media, że brakowało tylko dźwięku „klik” i napisu „ZOBACZ DO KOŃCA – RADA MIASTA NIE CHCE, ŻEBYŚ TO WIEDZIAŁ”.
„Jak mamy z wami dyskutować?”
No właśnie: jak?
Skoro przychodzisz bez żadnej własnej treści, powtarzasz zdania swojego radnego i od 15 lat mówisz to samo?
Dyskusja polega na wymianie argumentów, a nie na kserowaniu od kolegi z ławy obok. Tym bardziej, że poza krytykowaniem nie prezentujesz ŻADNYCH własnych pomysłów. Kiedyś stwierdziłeś na sesji rady miasta, że pokażesz jak naprawić budżet, jak już zaczniesz rządzić. Serio? Łukaszu...
„To jest budżet ściemy!”
To jest ulubione słowo Gibały – obok „kreatywna księgowość”, „dramat”, „zapaść”, „gigantyczne zadłużenie” i „niekompetencja”.
Cały jego słownik polityczny to sześć słów i podniesiony głos.
„Mówicie, że będzie nadwyżka operacyjna, a nie będzie!”
Tak, jak mówiłeś od lat, że Kraków zaraz się zawali, zbankrutuje i wybuchnie jak supernowa.
I jakoś się nie zawalił.
Ale doceniamy konsekwencję.
Czarne scenariusze sprzedajesz z takim przekonaniem, że można by pomyśleć, iż masz w tym interes.
„Wydatki bieżące rosną szybciej niż dochody! To fatalny kierunek!”
No proszę, wreszcie coś prawdziwego.
Ale powiedzmy to wprost:
To nie jest odkrycie, tylko google-fakt.
Każde większe miasto w Polsce ma ten sam problem, bo taki jest system finansowania samorządów, taki jest wzrost kosztów usług, a inflacja nie pyta o pozwolenie.
Poza tym Ty, Łukasz, naprawdę nie jesteś osobą, która powinna pouczać kogokolwiek o finansach.
230 milionów długu wobec własnego ojca – przypomnijmy, to nie legenda miejska, to oficjalna informacja – nie pozwala Ci prezentować się jako Szekspir polskiej księgowości.
Biznesowa kariera?
Mówmy uprzejmie: nie wydarzyła się, mimo startu w życie, jakiego 99% ludzi może Ci tylko pozazdrościć.
Podsumowanie
Moglibyśmy się pastwić dalej, ale… ta wypowiedź naprawdę komentuje się sama. Powtórzenia, brak nowych treści, lament w pętli i dramatyzm na potrzeby Facebooka.
ZOBACZ TAKŻE: Filozof od finansów, czyli kazania Gibały na temat miejskiego budżetu
Cała ta dwuminutowa tyrada jest jak skecz: Gibała cytuje Starobrata, Gibała powtarza, że Starobrat to powiedział, po czym powtarza to, co Starobrat powiedział, a potem powtarza, że powtórzył.
I to wszystko w poważnym tonie człowieka, który właśnie odkrył spisek budżetowy.
Cóż.
W krakowskim cyrku każdy ma swoją rolę. Clowna też ktoś musi zagrać. Niestety, nie znam Łukasza Gibały prywatnie, więc nie potrafię stwierdzić, czy na co dzień zrzuca kostium.










![Kraków w pułapce podwyżek. Polityk PiS o błędach finansowych miasta [WYWIAD]](/images/thumbnails/lne/thumb_130_162.jpg?6543ab3358f9acff369ca86c54b7daaa)





![Miszalski w akcji. Decyzje, które bardziej śmieszą niż pomagają [RANKING]](/images/thumbnails/lne/thumb_130_152.jpg?6543ab3358f9acff369ca86c54b7daaa)




![Stadion Wisły do rozbiórki. W jego miejsce powstanie jeszcze większy obiekt? [WIZUALIZACJA]](/images/thumbnails/lne/thumb_131_147.jpg?c9f77e88d16e60560108548699027025)
