Przeczytasz w 2-3 minuty
Żabka

W Krakowie istnieje pewna szczególna zależność: im bardziej błaha rzecz, tym większa drama. W mieście, które potrafi obojętnie przejść obok walących się kamienic, zdewastowanych chodników i planów budowy kolejnego biurowca wyglądającego jak pudełko po czajniku, nagle wybucha emocjonalna superbomba. Wystarczy iskra. A teraz tą iskrą okazała się… Żabka przy stadionie Cracovii.

Tak, sklep. Spożywczak. Lokal z kanapkami, hot dogami i lodami Ekipy. W mieście przerabiającym architektoniczne koszmary jak na taśmie produkcyjnej, otwarcie Żabki urosło do rangi katastrofy narodowej. Kraków, który z kamienną twarzą znosił wszystkie swoje inwestycyjne potworki, nagle dostał tików nerwowych, spazmów i moralnego oburzenia, bo przy stadionie Cracovii stanie sobie… Żabka. I co gorsza – wygląda jak Żabka.

Herezja w zielonym

Od razu posypały się komentarze o „oszpeceniu”, „niszczeniu przestrzeni” i „komercjalizacji sacrum stadionowego”. Jakby ktoś na elewacji Stadionu Cracovii umieścił neon z Las Vegas, a nie zwyczajny szyld sklepu, który każdy Krakus widzi średnio pięć razy dziennie między domem a przystankiem. Afera się rozkręciła, bo Żabka – o zgrozo – postanowiła być zielona. Czyli dokładnie taka, jak wszystkie Żabki od czasu prehistorycznych początków tej sieci.

CZYTAJ TAKŻE: Siekiera w Ferrari, gangsterskie porachunki i tajemnicze zniknięcie

W Krakowie, mieście legend, tradycji i tysiąca lat historii, najwyraźniej nie przewidziano, że sklep będzie miał… kolor sklepu. Niektórzy chyba oczekiwali, że zostanie pomalowany w biało-czerwone paski, a na wejściu witać będzie macierzysty duch Józefa Kałuży, błogosławiący klientów kupujących hot doga na małą przerwę.

Widok na stadion z Błoń / fot. Mateusz Giełczyński, wikimedia

Stadion czy galeria?

Najbardziej komiczne jest oczywiście to, gdzie ta Żabka powstała. Nie w historycznym centrum, nie na Rynku, nie na Kanoniczej, nie na terenie wykopalisk gdzie archeolodzy drapią się po głowie nad każdą skorupą sprzed czterystu lat. Ona stoi przy stadionie, który od początku wyglądał jak wielki obiekt handlowy z trybunami. W miejscu, gdzie architektura nigdy nie miała ambicji zostania arcydziełem, a estetyka od lat balansuje między „nowoczesna bryła” a „galeria handlowa, tylko bez logotypów”.

Ale fakt powstania Żabki wywołał reakcję jak po ogłoszeniu, że na płycie stadionu powstanie osiedle deweloperskie, a murawa będzie miejscem na plenerowe targi kasz.

Carrefour w Sukiennicach

Dawniej w Krakowie też bywało wesoło. Pamiętam, jak w październiku 2012 roku w samym sercu Rynku, w zabytkowych arkadach Sukiennic, otwarto Carrefour Express. Lokal miał 27 metrów kwadratowych, w podcieniach od strony pomnika Mickiewicza. Wszystko niby zgodnie z planem, wszak Sukiennice od wieków służyły handlowi.

CZYTAJ TAKŻE: Miszalski w akcji. Decyzje, które bardziej śmieszą niż pomagają [RANKING]

Ale w Krakowie nic nie jest proste. Urzędnicy i konserwatorzy uznali: „sieciówka w zabytku? Niewłaściwe!”. W ciągu kilku zaledwie kilku dni umowę wypowiedziano. Jeszcze raz: Sukiennice, miejsce handlowe od setek lat, nagle stały się zbyt „święte” na batoniki, napoje i hot dogi.

Krakowska moralność

I cóż z tego wszystkiego wynika? Że w Krakowie można wybudować wszystko, ale postawić Żabkę przy stadionie albo Carrefour Express w Sukiennicach, to mamy narodową tragedię, lamenty, wypowiedzi dyrektorów i burzę w mediach. Bo w Krakowie handel w zabytku albo przy świętym klubie to nie tylko sprzedaż batonów, to atest moralności, estetyki i historii.

Sukiennice od wieków służyły handlowi, a stadion istnieje, żeby sprzedawać bilety i kiełbaski. Ale dla krakowskiej wrażliwości każda sieciówka jest bluźnierstwem.

W Krakowie nic nie jest za duże ani za małe, żeby nie wywołało afery. Zielone szyldy, limonkowe loga, batoniki w podcieniach Sukiennic...

Podobał Ci się ten tekst? Udostępnij go znajomym i obserwuj nas w mediach społecznościowych!

To pomaga nam zarabiać. Nie każdy w Krakowie może liczyć na bogatego tatę.

Czytaj także