Pamiętacie, jak radny Łukasz Gibała lansował się, chodząc po barach mlecznych i jedząc pierogi? Pamiętacie, jak rozdawał kwiatki staruszkom, pozując do selfie z uśmiechem godnym świętego Mikołaja? No, chłopina wie, jak grać na ludzkich sercach: tanio, szybko i z fleszami. Ale teraz? Żenometr wystrzelił w kosmos, a przyzwoitość zakopała się pod ziemię.
Bo co zrobił teraz? Pokazał w internecie film, jak „sprząta” groby… dzieci. Tak, dobrze czytacie – groby dzieci! Kurwa! Gibała sprząta groby dzieci i wrzuca to do internetu! No bo jakże inaczej?! Wszystko to zostało oczywiście nagrane i wrzucone między innymi na facebookowy profil Kraków dla mieszkańców. Jakby śmierć najmłodszych miała służyć jego politycznym lajkom. To nie jest tylko tandeta – to jest moralne szambo!
Hipokryta w garniturze! Niczym się nie różni od politycznych hien, co na wszystkim zbijają kapitał – na biedzie, na starości, na śmierci. Pierogi? Kwiatki? OK, małe piwo. Ale groby dzieci? To już nie lans, to nekrofilia polityczna!
Rozumiem, można chcieć zrobić coś dobrego. Ale jeśli naprawdę zależy ci na czymś pozytywnym, robisz to w ciszy, w sercu, bez fleszy i komentarzy „patrzcie, jaki jestem wspaniały”. Epatując śmiercią dzieci publicznie, zamieniasz tragedię w narzędzie własnej autopromocji. To nie jest „polityka społeczna” – to cyniczny teatr obłudy, który śmierdzi na kilometr.
Prawdziwe czyny nie mają filtrów. Nie mają lajków. Nie robi się ich dla autopromocji. Prawdziwe czyny robi się w sercu, a nie na feedzie pełnym wirtualnych braw i sztucznego moralnego poklasku.
Jeśli to miał być gest dobra – to wyszedł gest wstydu. Jeśli to jest kampania – to jest kampania upadku przyzwoitości.
                        
            
                        








![Kraków zbankrutuje?! Oto wszystko, co MUSISZ wiedzieć o budżecie [WYWIAD]](/images/thumbnails/lne/thumb_130_111.jpg?45e482e908b3870a6cabf6fb26091f8b)










                        

