Dziś posłowie wkraczają do Sejmu, a my wkraczamy na pole bitwy: czas spojrzeć prawdzie w oczy. Startuje nasz cykl o krakowskich posłach – bo ktoś w końcu musi pokazać, co nasi reprezentanci naprawdę robią… albo czego nie robią. Na pierwszy ogień idzie Rafał Komarewicz. Facet, który w polityce krąży jak rekin po wodach stołków, ale czy rzeczywiście broni interesów Krakowa, czy tylko swoje własne?
Pewnie nie kojarzycie tego gościa (bo i skąd), więc na początek kilka faktów.
Komarewicz był niegdyś krakowskim radnym z ekipy Jacka Majchrowskiego. Na mocy umowy koalicyjnej został nawet przewodniczącym rady miasta i… w tej funkcji odnajdywał się znakomicie. Nie, nie dlatego, że był sprawny organizacyjnie czy wprowadził jakieś korzystne zmiany w obradach. Znakomicie wykorzystywał za to przestrzeń do autopromocji: zdjęcia, otwarcia inwestycji, eventy – generalnie PR w pełnym wymiarze.
Później postanowił spróbować swoich sił w polityce krajowej i zapisał się do partii Szymona Hołowni. Pech Los chciał, że dostał się do Sejmu.
Po kilku tygodniach w Warszawie Komarewicz zdecydował, że spróbuje sił w wyborach na prezydenta Krakowa. Jego kampania? Kilka zdjęć z Hołownią (który był na nich nawet bardziej widoczny) i… tyle. Wynik? Marginalny.
Zapamiętaliśmy tylko nieśmieszny żart:
- Czym się różni Komarewicz od mleka? - Nawet mleko ma 3,2 procent.
W Krakowie mówiło się, że startował po to, by rozdrobnić elektorat "antygibałowy" i odebrać kilka głosów byłemu wiceprezydentowi Andrzejowi Kuligowi. Przy okazji wypiął się na swojego politycznego patrona Majchrowskiego, dzięki któremu zaistniał w polityce. No ale trudno oczekiwać, by lojalność i honor szły w parze z polityką właśnie.
Teraz wracamy do Sejmu. Dziś Komarewicz jest jednym z wielu i… generalnie niewielu o nim nie słyszało. Zrobiliśmy szybką sondę na Rondzie Mogilskim w Krakowie: pokazaliśmy jego zdjęcie 100 przechodniom – żaden go nie znał. Podaliśmy jego nazwisko kolejnym 200 – także nikt nie kojarzył.
Postanowiliśmy więc sprawdzić, jak poseł Trzeciej Drogi przysłużył się Krakowowi i jego mieszkańcom. Zrobiliśmy to, bo wybory tuż za rogiem, a Komarewicz pewnie znowu zacznie zabiegać o Wasze głosy i ściskać Wam ręce. Jesteśmy ciekawi, z jakiej listy tym razem wystartuje, bo partia Hołowni chyli się ku upadkowi. Ale taki rekin krajowej polityki na pewno znajdzie gdzieś swoje miejsce.
A oto lista rzeczy, które Komarewicz, jako poseł, zrobił dla Krakowa i jego mieszkańców: