• Pozycja: Box 3
Przeczytasz w 2-3 minuty
Łukasz Gibała / fot. Łukasz Michalik

Dziesięć lat temu Łukasz Gibała złożył w PKW podpisy pod wnioskiem o referendum ws. odwołania Jacka Majchrowskiego. Część podpisów była sfałszowana, część pochodziła od osób spoza Krakowa, a część zawierała błędne PESELE. Efekt? Żadnego referendum, żadnych konsekwencji, żadnej odpowiedzialności. Prokuratura uznała, że „społeczna szkodliwość czynu jest znikoma” i umorzyła postępowanie. Polska demokracja w praktyce? Możesz fałszować, płacić ludziom za podpisy, mieszać fakty i realia, a państwowe instytucje kiwają tylko głową. Cel uświęca środki – a prawo? Jakby go w ogóle nie było.

Prokuratura umorzyła sprawę sfałszowanych podpisów, jakie Łukasz Gibała złożył w PKW z wnioskiem o przeprowadzenie referendum o odwołanie Jacka Majchrowskiego 10 lat temu – donosi portal Lovekrakow.pl. Przypomnijmy: komisarz wyborczy zakwestionował wtedy prawie 39 tysięcy z 86 tysięcy złożonych podpisów.

Łukasz Gibała tak bardzo chce być prezydentem Krakowa, że nie wahał się, aby w 2016 roku rozpocząć akcji zbierania podpisów pod wnioskiem o referendum ws. odwołania urzędującego wówczas Jacka Majchrowskiego. Już samemu zbieraniu podpisów towarzyszyły kontrowersje – półgębkiem mówiło się, że „wolontariusze” stowarzyszenia Logiczna Alternatywa, to de facto ludzie z łapanki, ze stawką za godzinę stania na ulicy oraz premią za ilość zebranych podpisów. Łukasz Gibała zarzekał się wtedy, że Logiczna Alternatywa nikomu nie płaci. I miał rację. Dziennikarze odkryli, że płaciło zaprzyjaźnione stowarzyszenie, założone przez bliskiego współpracownika Gibały. Czyli już na początku prawie wszystko się zgadzało.

Bardziej nie zgadzać poczęło się w momencie, gdy Gibała złożył podpisy w PKW. Podczas ich sprawdzania okazało się, że część z nich jest sfałszowana, część pochodzi od osób spoza Krakowa, część ma nieprawidłowe pesele. Komisarz wyborcza złożyła wtedy zawiadomienie do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. I teraz, po 10 latach z tekstu w lovekrakow.pl dowiadujemy się, że prokuratura 1 października umorzyła postępowanie.

Powodem umorzenia jest, cyt.: „Jak tłumaczy rzeczniczka krakowskiej prokuratury Oliwia Bożek-Michalec uznano, że społeczna szkodliwość czynu jest znikoma. – Analiza akt sprawy doprowadziła do wniosku, że nie sposób przyjąć, iż w sprawie doszło do naruszenia lub zagrożenia dobra prawnego o charakterze bardzo istotnym, które byłoby w jakiś szczególny sposób chronione przez ustawodawcę. Konkluzja ta jest zaś tym wyraźniejsza, jeśli pod uwagę weźmie się także inne okoliczności – w tym również rozmiar wyrządzonej lub grożącej szkody, która w ogóle nie nastąpiła."

Czyli: co prawda może i złożył sfałszowane podpisy, nie można tego wykluczyć, ale nie osiągnął celu w postaci referendum, więc mógł sobie oszukiwać do woli. Tak to rozumiem, i dla mnie to kuriozum.

Dodatkowo prokuratura tłumaczy, że przesłuchano kilkaset osób, spośród których tylko kilkadziesiąt zakwestionowało swój podpis, więc to niewielka część z 39 tysięcy. Czyli: co prawda sfałszowano, ale tylko troszkę, więc nie ma się o co obrażać. No i dodatkowo nie powołano w tej sprawie biegłego grafologa, bo nie dość, że długo trzeba by czekać na wyniki jego analiz, to kosztowałyby one 2 miliony złotych. Czyli: skoro nie doszło do referendum, to powołanie biegłego było niezasadne, bo jak udowodniono jedynie niewielka część osób kwestionuje swój podpis, no więc płacenie biegłemu by się nie opłacało.  

W kontekście tego, o czym ćwierkają wróbelki, że tym razem Łukasz Gibała lepiej przygotowuje się do referendum o odwołanie Aleksandra Miszalskiego, rozważniej wydaje pieniądze, szuka sojuszników poza swoim najbliższym otoczeniem, dogaduje się z partiami politycznymi – umorzenie postepowania tylko pokazuje mu, że cel uświęca środki.

Mnie zaś pokazuje, że jednak żyjemy w państwie z dykty i kartonu, gdzie możesz chcieć wywrócić demokratyczny wynik wyborów opłacając go sobie i fałszując rzeczywistość, a instytucje państwowe powiedzą: nic się takiego wielkiego nie stało, dłub sobie kochanieńki ten projekcik dalej.

Podobał Ci się ten tekst? Udostępnij go znajomym i obserwuj nas w mediach społecznościowych!

To pomaga nam zarabiać. Nie każdy w Krakowie może liczyć na bogatego tatę.

Czytaj także