• Pozycja: Box 3
Przeczytasz w 1-2 minuty
Łukasz Gibała / fot. Łukasz Michalik

Krakowska afera referendalna Łukasza Gibały to nie wpadka, lecz podręcznikowy przykład, jak rozmontowuje się zaufanie do demokratycznych procedur. Dziesiątki tysięcy wadliwych podpisów, niemal dekada śledztwa i finał, który prokuratura zamyka magiczną formułką „znikoma szkodliwość”. Jeśli to ma być standard państwa prawa, to trudno się dziwić, że obywatele coraz częściej patrzą władzy – i samozwańczym społecznym aktywistom – na ręce.

– Kiedy w 2016 roku nieistniejące już stowarzyszenie Łukasza Gibały „Logiczna Alternatywa” ruszało z akcją odwołania ówczesnego prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego. Miało to być wielkim aktem obywatelskiej mobilizacji. Skończyło się jednak na spektakularnym organizacyjnym potknięciu, klapie i kompromitacji – przypomina poseł Dominik Jaśkowiec w swoim felietonie dla Kuriera Krakowskiego.

Jak się okazało, znaczna część zebranych przez Gibałę podpisów była... sfałszowana.

– W końcu – po niemal dziewięciu latach (!) – prokuratura postanowiła całą sprawę umorzyć. Powód? Znikoma społeczna szkodliwość czynu. Co oznacza decyzja prokuratury? Przyzwolenie na fałszerstwa wyborcze? Są one jak rozumiem czynem nieszkodliwym, jak przysłowiowe rozlanie herbaty na obrus. A że było tego kilkadziesiąt tysięcy? Cóż, szczegół – pisze poseł Jaśkowiec.

Poseł Dominik Jaśkowiec

– Co więcej, prokuratura uznała, że zatrudnienie biegłego grafologa byłoby stratą czasu. Cytuję: „Opinia grafologiczna trwałaby 21 lat i kosztowała 2 mln zł”. Taka decyzja prokuratury jest tym bardziej niezrozumiała, że w toku śledztwa pięć osób zaangażowanych w zbiórkę podpisów usłyszało zarzuty ich fałszowania! –  czytamy na stronie Kuriera Krakowskiego.

Polityk ostrzega przed rozdawaniem swoich podpisów przypadkowym ludziom spotkanym na ulicy.

– Obserwując dzisiejszą aktywność ekipy Łukasza Gibały zbierających na ulicach nasze dane osobowe przy okazji różnego rodzaju petycji, akcji społecznych, aktywności w budżecie obywatelskim, możemy mieć uzasadnione wątpliwości co się z nimi stanie? Do czego wbrew naszej woli zostaną wykorzystane? – pyta retorycznie.

Cały felieton znajdziecie tutaj: Dominik Jaśkowiec: Krakowski thriller. Dziewięć lat śledztwa i finał, który szokuje [FELIETON]

 

 

Podobał Ci się ten tekst? Udostępnij go znajomym i obserwuj nas w mediach społecznościowych!

To pomaga nam zarabiać. Nie każdy w Krakowie może liczyć na bogatego tatę.

Czytaj także