Krakowska polityka znowu płonie! Prezydent Krakowa otrzymał groźby śmierci, a odpowiedzialnością za nakręcanie spirali nienawiści nasi rozmówcy obarczają Łukasza Gibałę i jego środowisko.
- Służby ustaliły tożsamość tego internetowego anonima. Zgadnijcie jak tłumaczył swoje postępowanie! Wskazał na "polityczną motywację", a więc hejt i nienawiść wymierzone we mnie, które skłoniły go do takich działań - stwierdził Aleksander Miszalski.
Patodziennikarze w akcji
Politycy, z którymi rozmawialiśmy, wskazują jednoznacznie, że za nakręcenie spirali nienawiści odpowiedzialny jest Łukasz Gibała i jego środowisko. Radny, który trzykrotnie przegrał wybory na prezydenta Krakowa, ostatnio porównał Kraków do "sycylijskiej mafii". Dał do zrozumienia, że miastem - i to od wielu lat - rządzi jakiś wyimaginowany układ oraz zasugerował, że dochodzi do przestępstw.
- Jeśli tak jest, niech Gibała zgłosi to do prokuratury. Tymczasem on i jego środowisko, w tym patodziennikarze podający się za obiektywnych i niezależnych, robią wszystko, by komuś dokopać, realizując jakieś ukryte cele - komentuje Jakub Kosek, przewodniczący rady miasta. - W całym kraju język debaty publicznej posuwa się za daleko, ale w Krakowie przekroczył już granice przyzwoitości - dodaje w rozmowie z Kanałem Krakowskim.
Inny radny, który chciał zachować anonimowość, twierdzi, że Gibała nie potrafi sobie poradzić z przegraną. - Każda kolejna porażka w wyborach wywołuje w nim coraz więcej złych emocji. Widać to choćby po jego zachowaniu w stosunku do kolegów z rady - twierdzi.
Konfabuluje, kłamie, insynuuje
- Jestem przerażona tym, co dzieje się w lokalnej polityce - przyznaje w rozmowie z nami krakowska radna Alicja Szczepańska. - Wartości takie jak honor i uczciwość straciły na znaczeniu. Przegrany w wyborach prezydenckich i jego sfrustrowany układem politycznym klub zaczęli prowadzić brudną kampanię. Wobec braku argumentów po prostu hejtują prezydenta. Budują tę atmosferę tylko po to, by doprowadzić do referendum i wszelkimi sposobami przejąć władzę w mieście. Ostatnio bardzo zaostrzyli swoją narrację - dodaje była policjantka. Jej zdaniem Gibała i jego ludzie nie używają merytorycznego języka, a opierają się wyłącznie na nienawiści i personalnych atakach.
- Jeżeli ktoś ma domniemanie popełnienia przestępstwa, to niech to zgłosi do prokuratury, a nie robi z tego jakiejś hucpy. Bo teraz przypomina to dożynanie ludzi poprzez oczernianie, mówienie, że są winni i zmuszanie, by tę swoją niewinność udowadniali. A to, zgodnie z konstytucją, powinno działać dokładnie odwrotnie. Dla mnie to niedopuszczalne, że obóz polityczny Gibały tak bardzo nakłania ludzi do nienawiści poprzez konfabulacje, jawne kłamstwa, obwinienia i insynuacje. Przemoc rodzi przemoc, a ja - jako radna - nie mogę pozwolić na dzielenie Krakowa. Nie mogę też milczeć, bo to przyzwolenie na dalsze takie działania. Miejsce takich osób jest na Białorusi, a nie w magicznym Krakowie - mówi Szczepańska.
To już nie jest krytyka
- Jestem szczególnie wyczulona na takie rzeczy, bo gdy doszło do morderstwa Pawła Adamowicza, to miałam maleńkie dziecko. Akurat wtedy był czas kampanii wyborczej do rady dzielnicy, więc razem z dzieckiem w wózku chodziłam po mieście, rozmawiałam z ludźmi, rozdawałam ulotki... I w tym samym czasie, nagle doszło do brutalnego morderstwa prezydenta miasta. Bardzo to przeżyłam - przyznaje radna Anna Bałdyga. - Jestem wyczulona na groźby kierowane w stronę osób publicznych, bo przecież czytają to ich rodziny i one także są narażone na niebezpieczeństwo. Mowę nienawiści trzeba więc dusić w zarodku - mówi.
Była zszokowana, gdy przeczytała oświadczenie Miszalskiego, w którym prezydent ujawnia, że dostawał groźby śmierci, między innymi po wpisie Gibały, w którym ten połączył Kraków z sycylijską mafią. - To przekracza jakiekolwiek granice! To nie jest krytyka decyzji, ale jawne namawianie do popełniania czynów zabronionych - stanowczo protestuje Bałdyga.
- Tak niestety wyglądają efekty codziennego nakręcania spirali hejtu i nienawiści. Żadnej tego typu gróźb nie zostawimy bez odpowiedzi i bez wszczęcia odpowiednich procedur - zapowiada wiceprezydent Łukasz Sęk.
Hipokryzja i obłuda
Przeciwnicy obecnego prezydenta sugerują, by ten najpierw... sięgnął do Biblii. Konkretnie do Nowego Testamentu i fragmentu o belce i drzazdze w oku. - Miszalski, który sam hejtował, nagle oburza się na hejt! Hipokryzja i obłuda. Oczywiście nie ma miejsca na wyzwiska, groźby względem kogokolwiek, ale niech prezydent najpierw poszuka belki w swoim i swojego środowiska oku - komentuje w rozmowie z Kanałem Krakowskim Michał Drewnicki, wiceprzewodniczący rady miasta z PiS.
O komentarz do tej bulwersującej sprawy zwróciliśmy się także do Łukasza Gibały. Oto jego stanowisko przesłane do redakcji Kanału Krakowskiego: - Aleksander Miszalski jest zupełnie bezradny, nie radzi sobie z zarządzaniem naszym miastem. Dlatego atakuje mnie, żeby odwrócić uwagę mieszkańców. W niedawnym rankingu prestiżowego portalu Business Insider, Kraków po raz pierwszy w historii znalazł się na
ostatnim miejscu wśród wszystkich dużych miast pod względem jakości życia. Mamy coraz więcej korków, ceny mieszkań rosną w galopującym
tempie, kolejki do lekarzy są coraz dłuższe, postępuje betonowanie miasta, a dodatkowo Aleksander Miszalski co rusz podnosi opłaty, np.
ostatnio za parkowanie i odbiór śmieci. Takie ataki na mnie, jak ten piątkowy, mają odwrócić uwagę mieszkańców od realnych problemów
i od tego, że Aleksander Miszalski sobie z nimi nie radzi.
Radny odniósł się też do wpisu prezydenta na swoim profilu na FB. - Gdy to przeczytałem, to opadły mi ręce. Trudno o większy przykład cynizmu i obłudy. Diabeł się w ornat ubrał i na mszę dzwoni - napisał. I sam także opublikował groźby, jakie dostaje pod swoim adresem.