• Pozycja: Box 3
Przeczytasz w 1-2 minuty
źródło: film opublikowany przez Mateusza Jaśkę

Nowa Huta. Podchodzi do was pobudzony typ w dresie. Nie taki z pierwszej łapanki. Wiadomo o nim, że miał już na sumieniu bójki, współpracę z kryminalistami, uderzenie kobiety, groźby wobec dziennikarza tak poważne, że ten musiał uciekać z rodziną.

I ten typ mówi: "Mówiłem, żebyś mnie nie wkurzał, bo to się źle dla ciebie skończy. Nie wkurzaj mnie. Nie ma że boli. Będzie z tobą jechane do końca."

Nie, to nie scena z tandetnego filmu sensacyjnego. To właśnie słowa tego pobudzonego typa, współtwórcy Rynku Krowoderskiego, Mateusza Jaśki, kierowane do prezydenta Krakowa Aleksandra Miszalskiego i szefa krakowskiej PO Szczęsnego Filipiaka.

Ot, lokalny koloryt? Wygłupy błazna? Kolejny nakręcony hejter? Można by zbagatelizować – w końcu kto nie lubi odrobiny pikanterii w szarej codzienności.

Ale Mateusz Jaśko to nie jest postać z kreskówki. Gość ma wyrok w zawieszeniu, kilka innych spraw na koncie (formalnie już “zatartych”), ale jego przeszłość jest jednoznaczna: bójki, uderzenie kobiety, współpraca z kryminalistami i kibolskim półświatkiem, próby wręczenia łapówki, zastraszanie dziennikarzy.

Mateusz J. nie ukrywał, że działał na zlecenie innych osób z przeszłością kryminalną. Sąd pierwszej instancji ustalił także, że J. w ramach swojej działalności współpracował z pseudokibicami Wisły, a to się kojarzy jednoznacznie

– mówił nam sędzia Tomasz Szymański, rzecznik prasowy ds. karnych Sądu Apelacyjnego w Krakowie.

Tutaj możecie przeczytać cały wywiad: Współtwórca Rynku Krowoderskiego współpracował z bandytami [WYWIAD]

Śmiech z lokalnych błaznów może poprawiać samopoczucie, dopóki nie okazuje się, że ten "żartowniś" ma w ręku nie tylko dres, ale też realną siłę zastraszania, doświadczenie w przemocy i kontakt z przestępcami. To nie jest zabawa. To nie jest folklor. 

Fajnie się ogląda hejterów z bezpiecznej odległości. Dopóki nie odkryjesz, że ich „żarty” mają wagę pięści i groźb. Można się śmiać, kręcić głową i mówić „to tylko lokalny błazen”. Tylko że ten błazen nie występuje na scenie, a chodzi po ulicach.

Podobał Ci się ten tekst? Udostępnij go znajomym i obserwuj nas w mediach społecznościowych!

To pomaga nam zarabiać. Nie każdy w Krakowie może liczyć na bogatego tatę.

Czytaj także