– Jeśli wspólnym celem będzie uwolnienie Krakowa od tej dziadowskiej władzy, to nie widzę przeciwwskazań, by utworzyć kolację od lewa do prawa: z PiS-em, Konfederacją, Razem, Gibałą i lokalnymi stowarzyszeniami – mówi nam Michał Drewnicki, polityk PiS i rzecznik klubu radnych.
W rozmowie z Kanałem Krakowskim odpowiada na zarzuty o uprawianie politycznego kibolstwa oraz jednoznacznie ocenia rządy zarówno Jacka Majchrowskiego, jak i Aleksandra Miszalskiego.
***
Kanał Krakowski: Spokorniał Pan.
Michał Drewnicki: Możliwe. Sądzę, że wiek robi swoje. Radnym zostałem mając 24 lata, a wie pan, jak to wtedy jest – każdy chce chwycić Pana Boga za nogi. Później jednak przychodzi bardziej dojrzały ogląd rzeczywistości. Teraz mam 35 lat, nadal mam sporo energii, ale już nie zajmuję się tematami, które są poza moim zasięgiem.
Niegdyś mówili o Panu „Jacek Kurski krakowskiej polityki”. Cięty język, błyskotliwe riposty, agresywny styl wypowiedzi. Teraz odnoszę wrażenie, że stracił Pan rezon.
(śmiech) Wypowiadam się mniej, ale ostrzej. Zacząłem nagrywać krótkie wideo-rolki które uderzają w krakowskie władze za konkretne rzeczy. Natomiast pana spostrzeżenie odnośnie częstotliwości trochę wynika też z tego, że mam dwójkę małych dzieci, dwie córeczki. Razem z żoną podzieliliśmy się tak, że ona poszła do pracy na etat, a ja mam własną działalność gospodarczą, więc częściej jestem w domu i zasadniczo to właśnie ja zajmuję się dziećmi. To zabiera sporo czasu i energii. Natomiast moje idee i twarda postawa są niezmienne.
No ale jak się chce być liderem opozycji, to nie można być potulnym barankiem.
Nie jestem i nie zamierzam nim być, dlatego niebawem ruszę z ofensywą. Mam zamiar bardzo mocno punktować koalicję rządzącą w Krakowie – prezydenta Miszalskiego, Platformę Obywatelską. Do tej pory mieli taki „miesiąc miodowy”, podczas którego mogli pokazać swoje możliwości. Nie pokazali jednak niczego dobrego. Czas więc skończyć z pobłażaniem! Teraz nadchodzi moment, by zacząć twarde punktowanie.
Byłem bardzo dużym krytykiem Majchrowskiego. Nie sądziliśmy, że może być gorzej. A jest!
Czyli właśnie zapowiada Pan akcję „referendum”?
Podejrzewam, że jest ono bardzo prawdopodobne.
W tym roku czy w przyszłym?
Musi się na to złożyć wiele czynników. Przede wszystkim nie może być to referendum partyjne. Mówiąc wprost: my, jako Prawo i Sprawiedliwość, zapewne nie będziemy go inicjować. Ta inicjatywa powinna wyjść od mieszkańców, którzy nie są związani z partiami politycznymi. Te mogą się ewentualnie włączyć w ruch obywatelski. Na razie nie wiem, czy taka energia wśród mieszkańców się pojawi, ale jest to coraz bardziej prawdopodobne. Jeśli tak się stanie, nie wykluczam, że akcję zbierania podpisów zaczniemy na przełomie roku.
Czyżby właśnie Pan powiedział, że twarzą kampanii referendalnej będzie udający bezpartyjnego Łukasz Gibała?
Nie wiem, czy on, raczej nie. To muszą być wszystkie środowiska, złączone w jednym celu i w tej idei, że nie zgadzają się na takie upolitycznienie miasta, na taką inercję, na taki brak wizji. Można się nie zgadzać z programem jakiejś partii, ale Platforma Obywatelska w tej chwili nie realizuje żadnego programu. Oni po prostu działają, trwają, zajmują kolejne stołki, a komunikacja miejska jeździ coraz gorzej, brakuje pieniędzy na inwestycje, obcięto pieniądze dla przedszkoli, w życie weszły kolejne podwyżki i już mówi się o następnych. Tych tematów naprawdę jest bardzo dużo. Miało być lepiej niż za Jacka Majchrowskiego, a jest znacznie gorzej.
Tęskni Pan?
To jest za duże słowo, bo ja byłem bardzo dużym krytykiem Jacka Majchrowskiego. Natomiast nie sądziliśmy, że może być gorzej. A jest!
Czyli chcecie powtórzyć manewr, który wystąpił w wyborach prezydenckich. Wtedy mówiliście: wszyscy, byle nie Trzaskowski. Teraz będzie: wszyscy, byle nie Miszalski?
To jedyna szansa na zmianę w Krakowie. To musi wyjść „od dołu”. Sądzę jednak, że zaraz to nastąpi, bo urzędujący prezydent razem ze swoimi klakierami z rady miasta przekroczą pewien próg niezadowolenia mieszkańców i ludzie sami będą chcieli doprowadzić do odwołania Miszalskiego. Każda jego decyzja nas do tego przybliża.
W tej chwili największym zagrożeniem dla Krakowa jest Miszalski i jego ekipa z PO.
Z Łukaszem Gibałą jesteście już przyjaciółmi?
Nie, ja nie mam przyjaciół w polityce. Dobrych znajomych, czy kolegów już tak.
To jakby go Pan nazwał?
Prywatnie go bardzo lubię. Lubimy sobie rozmawiać w sali obrad, natomiast do tej pory nie mieliśmy przyjemności współpracować przy większych projektach, poza jakimiś doraźnymi na sesji rady miasta.
Ale w sprawie referendum zagracie do jednej bramki?
W taką sprawę musieliby się zaangażować wszyscy: od zwykłych mieszkańców, ruchów obywatelskich, przez PiS, Konfederację, stowarzyszenie Łukasza Gibały i inne lokalne stowarzyszenia.
Nie przeszkadza Panu taki miszmasz: od skrajnej lewaczki Aleksandry Owcy z partii Razem po skrajnego prawaka Konrada Berkowicza z Konfederacji?
Jeśli wspólnym celem będzie uwolnienie Krakowa od tej dziadowskiej władzy, to nie widzę przeciwwskazań.
To takie kibolskie podejście, gdy chuligani dwóch znienawidzonych drużyn jednoczą się, by wspólnie śpiewać: „jeb*ć policję!”.
Nie. Powiedziałbym, że to jest właśnie uprawianie pewnej koncyliacyjnej polityki wszystkich środowisk, gdzie nie liczą się partyjne interesy, ale dobra zmiana, która musi w Krakowie nastąpić. W tej chwili największym zagrożeniem dla Krakowa jest Miszalski i jego ekipa z PO, dlatego musimy się zjednoczyć wokół wspólnego celu: by ich odwołać.
CZYTAJ TAKŻE: Szef klubu PiS: „Każda kolejna podwyżka przybliża nas do odwołania prezydenta”
Przed chwilą powiedział Pan, że Platforma nie realizuje programu, bo go nie ma. Jaki w takim razie będą mieć program ruchy, które chcą odwołać Miszalskiego? Trudno o wypracowanie czegokolwiek przy tak skrajnych poglądach, od lewa do prawa. Wygląda to więc tak, jakbyście skupiali się wyłącznie na destrukcji, nie proponując żadnych konkretnych rozwiązań dla Krakowa.
To są dwie zupełnie różne rzeczy. Pierwsza to odwołanie prezydenta i tutaj nasz cel jest wspólny. Druga to późniejsze rządzenie. Jeśli dojdzie do odwołania, to odbędą się demokratyczne i uczciwe wybory, w których wystartuje kandydat PO, PiS, może Łukasz Gibała – i będziemy rywalizować na równych warunkach. Każdy przedstawi swój program i to mieszkańcy zdecydują, kogo chcą w fotelu prezydenta.
No to właśnie o tym zdecydowali ponad rok temu. Wygrał Miszalski, trzeci raz z rzędu przegrał Gibała. A kandydat PiS, Łukasz Kmita, nie załapał się nawet do II tury.
Miszalski wygrał bardzo małą różnicą głosów. Jestem przekonany, że gdyby wybory odbyły się dziś, kandydat PO by je przegrał.
To trochę taka "gdybologia".
To spójrzmy na fakty. A te są takie, że Platforma zawiodła oczekiwania. I to najbardziej swoich wyborców. Tych, którzy głosowali m.in. na Miszalskiego. I to jest ta siła, która może zdecydować o referendum. Zebranie 60 tysięcy „pełnoprawnych” podpisów też nie jest proste, ale sądzę, że każdy dzień nas przybliża do tego celu. Jeśli Miszalski nie weźmie się do pracy, to go odwołamy.
Ma Pan już gotową kartkę i długopis, by zbierać podpisy?
Jak zapadnie decyzja, by to robić, to wezmę kartę, długopis i wyjdę na ulice. Natomiast najpierw musi też dojść do ponadpartyjnego porozumienia. W przypadku PiS zdecydować musi prezes Jarosław Kaczyński.
Myśli Pan, że zacznie mówić wspólnym językiem z Adrianem Zandbergiem i Sławomirem Mentzenem?
Tego nie wiem. Natomiast taka „koalicja” byłaby potrzebna wyłącznie do tego, by odwołać prezydenta z Platformy. Dziś nie chcę mówić, czy do niej dojdzie. Podchodzę do tego bardzo spokojnie.
CZYTAJ TAKŻE: Szef krakowskiej PO nie gryzie się w język! "Ogarnia mnie obrzydzenie" [WYWIAD]
Na koniec, jaką ocenę w dziesięciostopniowej skali dałby pan Miszalskiemu za rok i cztery miesiące rządów?
Trzy.
Czyli można jeszcze coś zrobić gorzej?
Powiem tak – jedyną rzecz, którą Miszalski zrobił lepiej niż Majchrowski, to to, że wyszedł do ludzi. Majchrowski o to nie dbał, tylko zamknął się w gabinecie za parą drzwi. Miszalski organizuje Ławki Dialogu, potrafi rozmawiać z mieszkańcami. To jest jedyny plus jego prezydentury.
To, żebyśmy mieli punkt odniesienia, jaką ocenę dałby pan Majchrowskiemu?
Cztery na dziesięć.
Czyli jednak pan tęskni.
Nie, nie. Broń Boże.




![Kraków zbankrutuje?! Oto wszystko, co MUSISZ wiedzieć o budżecie [WYWIAD]](/images/thumbnails/lne/thumb_130_111.jpg?4846a9e52ca220bfe5623104c73fa991)













![Współtwórca Rynku Krowoderskiego współpracował z bandytami [WYWIAD]](/images/thumbnails/lne/thumb_130_94.jpg?4846a9e52ca220bfe5623104c73fa991)



